Obserwatoree
/ 83.25.146.* / 2009-11-15 08:54
"Kościołem nie można rządzić za pomocą zdrowasiek" - mawiał jeden z szefów banku należącego do stolicy apostolskiej.
Był to abp Paul Marcinkus, który kierując w latach siedemdziesiątych watykańskim bankiem uwikłał się w interesy związane z finansami mafii (pisał o tym m.in. "Przekrój"). Do niedawna sądzono, że nielegalne operacje z udziałem banku Stolicy Apostolskiej skończyły się w 1989 r. wraz z jego odejściem. Kilka tygodni temu wyszła jednak książka, której autor - powołując się na dokumenty kurii rzymskiej - twierdzi, że było dokładnie odwrotnie. "Watykan sp. z o.o." pióra Gianluigiego Nuzziego wywołała we Włoszech burzę. "Gazeta Wyborcza":
Nowe archiwalia wyciągnięte na światło dzienne dowodzą, że [Bank Watykanu - BK] także w latach 90. służył za raj podatkowy i pralnię brudnych pieniędzy w samym sercu Rzymu.
Przez konta kościelnego banku miały przechodzić milionowe łapówki dla polityków rządzących Italią w latach dziewięćdziesiątych. Afery korupcyjne tamtych lat doprowadziły zresztą do gruntownej przebudowy tamtejszej sceny politycznej. Pogrążyły przede wszystkim potężną partię chadecką.
Korzystanie z usług Banku Watykanu było to o tyle wygodne, że watykańska instytucja nie jest objęta włoskim nadzorem finansowym ani prokuratorskim. To uratowało wielu polityków przed skazaniem za korupcję.
Książka Nuzziego sugeruje też, że Bank Watykanu nawet po odejściu abp. Marcinkusa w 1989 r. prowadził zakamuflowane rachunki kilku mafiosów.
Operacje finansowe banku pozostają tajne. Nie wiadomo nawet, jak dużymi pieniędzmi obraca. Jego zyski trafiają na specjalny fundusz, którym dysponują papieże. Dochody generowane przez bank na pewno bardzo się Stolicy Apostolskiej przydadzą. Jak już pisaliśmy, Watykan ma kłopoty finansowe. Bezpośrednią przyczyną są milionowe odszkodowania dla ofiar księży-pedofilów i kryzys finansowy, który spowodował straty na niektórych inwestycjach. Seksualne skandale osłabiły też wiarygodność Kościoła i spowodowały, że spadła wartość datków od wiernych.
Ciekawe, czy pojawi się pokusa, by skorzystać z banku, którego szefowie nie muszą się przejmować rygorami narzucanymi przez współczesne państwo prawa, i wygenerować ekstra zyski. Pieniądze przecież nie śmierdzą, prawda?