Witam, niestety należę do osób, które mają problem z sąsiadami i nie wiem już co mam robić.
Problem wygląda tak: za dnia sąsiedzi pracują/są na uczelni ale wieczorami i w weekendy są nie do zniesienia - rozpuszczają głośno muzykę (tak jak na imprezie, stopery w uszach niestety nie pomagają), śmieją się, głośno rozmawiają nadużywając przy tym słów na k i p.
Problem nocnych imprez z tłumem gości i muzyką na cały regulator częściowo został rozwiązany dzięki interwencjom policji, ale nie wiem jak walczyć o moje prawo do spokoju za dnia. Oczywiście kilka razy schodziłam do sąsiadów w celu poproszenia o ściszenie, robiła to tez moja mama wraz z sąsiadem. Rozmowy były kulturalne, ale niestety nic nie dały. Od jednego sąsiada dowiedziałam się, ze jest didżejem i "musi" sobie głośno poćwiczyć (przynajmniej mnie przeprosił), drugi był oburzony, ze po pracy nie może sobie "normalnie" posłuchać muzyki i stwierdził że jestem przewrażliwiona. Ponadto mama wraz z tym samym sąsiadem była we spółdzielni i obiecali,że wyślą upomnienie. Nie wiem, czy wysłali - pewnie tak, ale lokatorzy się tym nie przejęli.
Mieszkanie jest wynajmowane, niestety właściciele mieszkania od lat w niem nie mieszkają, podobno są za granicą i nikt, włącznie ze spółdzielnią, nie zna ich aktualnego adresu ani telefonu.
Czy można coś jeszcze zrobić?
Mam jeszcze pytanie odnośnie ciszy nocnej: czy jest nadgorliwością dzwonienie na policję gdy w mieszkaniu nie ma imprezy (bądź jest taka bardzo kameralna) ale słychać głośną muzykę bądź inne hałasy i jest po północy ?
Bardzo proszę o pomoc