"sami swoi"
/ 79.188.238.* / 2011-02-23 12:14
Nie ma pokoju bez sprawiedliwości, a sprawiedliwości bez zadośćuczynienia. Pokój w Europie jest uzależniony od naprawienia, pod międzynarodowym nadzorem, wyrządzonych Niemcom krzywd oraz wymierzenia Polakom sprawiedliwości w "Norymberdze-bis" - takie wnioski można wyciągnąć z lektury styczniowego dodatku historycznego do wychodzącego w milionowym nakładzie niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" [1].
Słabość państwa polskiego, ujawniona w katastrofie smoleńskiej, zachęciła Niemców do otwarcia nowego rozdziału w naszych wzajemnych stosunkach. Niedawna uchwała Bundestagu wezwała do ustanowienia dnia pamięci o niemieckich ofiarach wypędzeń oraz do - jak się wyrażono - "doprowadzenia do końca procesu pojednania" (niem. "Aussöhnung vollenden"). Opiniotwórczy "Der Spiegel" wyjaśnił, na czym owo ostateczne pogodzenie katów z ofiarami drugiej wojny światowej miałoby polegać: na postawieniu m.in. Polski w stan oskarżenia za wypędzenie Niemców z ich siedzib i na wyegzekwowaniu na międzynarodowej konferencji zadośćuczynienia za ich cierpienia. "Spiegel", jak to ujął jeden z niemieckich obserwatorów, spopularyzował w ten sposób, w wyostrzonej jedynie formie, cele współczesnej niemieckiej polityki zagranicznej [2].
"Spiegel" powołuje się na przykład haskiego trybunału ds. zbrodni w byłej Jugosławii, który w imieniu społeczności międzynarodowej oskarża i sądzi m.in. za czystki etniczne i przymusowe wysiedlenia. Urzęduje też w Hadze Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, główny organ sądowy ONZ. "Dlaczego, do diabła, wciąż jeszcze nikt nie oskarża tam odpowiedzialnych za zbrodnie powojennych wypędzeń?" - pyta z emfazą niemiecki tygodnik, argumentując, że wypędzenie Niemców z dzisiejszej Polski wg współczesnych norm prawnych jest przecież zbrodnią przeciwko ludzkości, taką samą jak zbrodnie w byłej Jugosławii, sądzone w Hadze [3].
Powie może ktoś, że powojenne przesiedlenia są zbyt odległe w czasie, by do nich wracać, a prawo międzynarodowe nie może działać wstecz? Otóż nic bardziej błędnego. W Norymberdze tuż po wojnie, aby sprawiedliwość nie skapitulowała przed zbrodnią, uznano za konieczne sądzić za czyny, z których większość w chwili ich popełnienia nie była karalna (dla przykładu, szefa MSZ III Rzeszy sądzono m.in. za deportacje europejskich Żydów).
"Spiegel" powołuje się też na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, wielokrotnie już odrzucającego skargi obywateli Europy Wschodniej na sądzenie ich za zbrodnie przeciwko ludzkości z naruszeniem zasady "Nulla poena sine lege" ("nie ma kary bez ustawy"), a mianowicie z ustaw uchwalonych dopiero po upadku systemu sowieckiego. Warte szczególnej uwagi, zdaniem "Spiegla", jest orzeczenie Trybunału oddalającego skargę dwóch obywateli Estonii, osądzonych w tym kraju na podstawie ustawy z 1994 roku za współudział w sowieckich deportacjach do łagrów w roku 1949. Da się ono sprowadzić do stwierdzenia, że w przypadku zbrodni przeciwko ludzkości zasada niedziałania prawa wstecz nie obowiązuje.
Wyciągając wnioski z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, "Spiegel" proponuje pójść w ślady Estonii, na skalę jednak nieporównanie większą. Norymberga-bis dla osądzenia zbrodni wypędzeń? Międzynarodowy trybunał dla zadośćuczynienia niemieckim ofiarom wypędzeń, już w roku 2011? A czemużby nie? Sądząc po wyrokach zapadłych w Strasburgu, na poparcie europejskich strażników praw człowieka Niemcy w swych roszczeniach wobec Polski z pewnością mogą liczyć.
itd ; http://bielszym.nowyekran.pl/post/3853,niemiecka-prasa-wzywa-do-osadzenia-polski-w-norymberdze-bis