GrzenioC
/ 5.172.252.* / 2015-12-30 12:02
Ja uważam, mając doświadczenie ze swoim dzieckiem, że cały problem posyłania 6-cio latków do szkoły, to jest problem dla rodziców, którzy nie mają co zrobić że swoimi pociechami po wysłaniu ich na 4-5 godzin do szkoły. Zawsze (przy 7 latkach) to rok dłużej przedszkola, czyli opieki nad dzieckiem do 17.
Po to przez 6 lat wprowadzali stopniowo tą reformę, by szkoły, przedszkola i sami rodzice mogli się przystosować. Szkoły, czyli samorządy zainwestował w remonty klas i świetlic. Teraz znów będzie trzeba to przerabiać. Czy Ci, którzy są tak bardzo przeciwni 6 latkom w szkołach, wiedzą w ogóle czego i jak się te dzieci uczą? Co to za rodzice, którzy nie chcą by ich pociechy potrafiły jak najwcześniej być przystosowane do życia potrafiąc coś przeczytać i coś policzyć? No chyba większość z nas uczy swoje dzieci od wczesnego dzieciństwa literek i cyferek. Przecież pierwsze nawet trzy klasy to nauka bez ocen, bez obfitych zadań do domu, bez presji. Co za różnica czy dziecko ma 6 czy 7 lat jak zaczyna w inny sposób się tego samego uczyć, tylko w innym miejscu.
W moim i wszystkich moich znajomych przypadkach dzieci sobie dawały świetnie radę w szkole. Ale oczywiście znajdą się i dzieci i rodzice, dla których zawsze będą problemy ze szkołą. Z nauką, tym, że trzeba popołudniu jeszcze napisać w zeszycie dwie lub trzy linijki literek. Ale jak są z tym problemy w wieku 6 lat to pewnie też będą w wieku 7 lat.
A jedynym problemem tak na prawdę to było co z nimi zrobić po lub przed szkołą. No świetlica to nie to samo co przedszkole.
Uważam że ta zmiana jest bez sensu i nie potrzebna.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/