Nie wiadomo ile mógłby stracić budżet, gdyby alkohol nie lał się tak szeroko przy każdej właściwie okazji, bo na etykietach by sie nie skończyło. Mogło by się okazać, że faktycznie spozycie zacznie maleć i co wtedy?
Jak będą motywować picie gorzały na rautach i poselskich popijawach? Ktoś im się może do tyłków dobrać i tam.
Na akcyzie zarabia się w Polsce duże pieniądze, ale tylko dopóki Polacy piją bardzo dużo i władza tak szybko tego nie odpuści.

Dodaj do tego eksport, olbrzymi (szczególnie w pasie tak do 50 km na wschodzie) przemyt spirytusu i "prywatną działalność". W dodatku z tego co czytałem wzrosło spożycie piwa a spadło wódki, a piwo (jeśli w ogóle) to liczy się tylko przeliczeniowo 1 piwo - 50 gram wódki, a to nie oddaje problemu, bo przecież 1/2 litra wódki każdy zdrowy facet jest w stanie wypić, a 10 piw, to już nie bardzo, bo za dużo płynów. :)