dokladnie tak jest!!! Pracuje rzetelnie i sumiennie, a młodzi pracą się nie przejmują. Mam dziecko na studiach i ledwie sobie radzę a i dom na moim utrzymaniu. Mamy kasę nabić szkolom bo idzie niż? NIech Państwo rozwiąże inaczej ten problem, a nie my za to mamy placić. Poza tym mam 40 lat i choruje i nie dam rady. Gdybym wiedziała o takich wymaganiach 10 lat wcześniej, to szukalabym innej pracy, a teraz gdzie znajdę? Albo wtedy juz uczyłabym sie. ale teraz za późno. Mam kredyty do splacania. A ludzie w tym wieku , czyli 40 lat, mają chorych rodzicow wymagających opieki i co zrobic z nimi?

Myślę tak samo,ale czy to kogoś obchodzi.
Na jakich studiach uczą czegoś, co pomogło by mi w pracy urzędnika sądowego?
Czy jeżeli konieczne są studia, to nie powinniśmy byc kierowani na nie przez Sądy, czy nie powinno to byc finansowane z budżetu?

Poczekajmy cierpliwie. Mam 39 lat i 17 lat stażu w sądzie. Moje pensja razem z dodatkami za wysługę i dodatkiem funkcyjnym i tak nie wystarczy na studia, bo mam dwoje dzieci i hipotekę na domu. Młodzi pracownicy, którzy są rzekomo lepiej wykształceni ode mnie, nie potrafią sklecić poprawnie brzmiącego pisma, o ortografii nie wspomnę. Mam nadzieję, że to wszystko jeszcze się zmieni. Cierpliwości, jeszcze przyjdą do nas w łachę. Kierownica ze średnim wykształceniem.