Ciekawe jak nasi piloci "zasymulowali " zmiany turbulencji
POwietrza w jarze......gdzie po prostu samolot mógł nie mieć
noszenia...........
Pomimo włączenia pełnej mocy silników nie wystarczyło to by szybko
poderwać maszynę do góry........
Tak jak czasami jeden gośc nie miał noszenia mimo powerowego
odbicia.......Uważam że Adam Małysz może im to wytłumaczyć........ Szczególnie tym
POwaznie wykształconym......
Ciekawe czy robili próby z helem................Czy można spowodować
upadek dowolnego lądującego samolotu bez pozostawiania śladów? Tak i
to wcale nie jest takie trudne o ile ma się zapewnioną współpracę
kontrolera i posiada się samolot cysternę o pojemności kilkudziesięciu
ton ciekłego gazu.Kontroler jest potrzebny tylko do tego, aby zmusić
pilota do lądowania dokładnie po wyznaczonej trasie nie wcześniej niż
ponad pięć minut po przelocie tą samą trasa samolotu cysterny.
Najpierw kilka szczegółów na temat lotu samolotów. Siła nośna skrzydeł
(dla poddźwiękowych prędkości) jest zależna od czterech czynników;
powierzchni skrzydeł,kąta natarcia skrzydła w stosunku do linii lotu,
prędkości samolotu i najważniejszy szczegół- gęstości ośrodka.
Rozpatrzmy sytuację w której samolot lecący z określoną prędkością
wleci do obszaru o zmniejszonej gęstości powietrza. Ta sytuacja zdarza
się wbrew pozorom bardzo często w słoneczne dni, kiedy powietrze
ogrzane o kilkadziesiąt stopni unosi się do góry, są to ruchy
konwekcyjne powietrza. Takie powietrze ma identyczne ciśnienie(czyli
wskazania wysokościomierza barometrycznego są OK) jak otaczające
zimniejsze warstwy ale gęstość nawet do ok. 30 procent mniejszą.
Samolot który wpadnie w taki bąbel cieplejszego powietrza traci siłę
nośną i zaczyna spadać, bo siła nośna przy stałej prędkości jest
zależna od gęstości ośrodka. Aby samolot przestał spadać musi
zwiększyć prędkość kompensując zmniejszoną gęstość powietrza, czyli
jeśli np. gęstość powietrza spadła o 10 % to samolot musi zwiększyć
prędkość o te 10 %, dopiero wtedy przestanie spadać.
Czy taki sam efekt można osiągnąć np nad lotniskiem .Tak, wystarczy użyć
gazu o masie mniejszej niż masa cząsteczki powietrza. Najlepszym
rodzajem gazu jest hel i wodór, wodór jednak odpadnie jako że bardzo
lubi tworzyć z powietrzem mieszaninkę wybuchową, a przecież samolot ma
spaść po cichutku a nie przy okazji spowodować wybuch kilkudziesięciu
ton mieszaniny powietrzno wodorowej. Pozostaje tylko hel, skroplony
hel. Na powierzchnię 1000 m kwadratowych wystarczy wylać ok. 2 ton
helu aby po kilku minutach utworzył się słup mieszaniny
powietrzno-helowej o wysokości 100 metrów i gęstości ok 20 % mniejszej
w stosunku do gęstości powietrza. Skroplony hel bardzo szybko odbiera
ciepło z otoczenia oziębiając powietrze (przy okazji tworząc mgłę) jak
też rozprężając się wypycha jednocześnie powietrze na boki.
Przypominam że ciśnienie przez cały ten czas nie ulega zmianie,
natomiast powstająca mieszanina helowo-powietrzna oprócz zmniejszonej
gęstości zawiera także w każdym metrze sześciennym mniej tlenu. Ktoś
mógłby powiedzieć że dotyczy to tylko przypadku rozlania helu na
ziemi, taki sam efekt uzyska się rozpylając skroplony hel z
przelatującego samolotu. Przy prędkości ok 100 m/s rozpylamy ok 2 ton
helu na sekundę lotu ( przypominam o dziwnym krążeniu iła w okolicy i
zeznania świadków o zrzucaniu paliwa przez jakiś samolot) dokładnie na
trasie przyziemiania dzięki czemu po kilku-kilkunastu minutach tworzy
się taki rękaw o średnicy ok 50 metrów ( helowo-powietrzny o małej
gęstości) na całej trasie lądowania. Każdy samolot który wpadnie w ten
obszar musi spadać, nie ma wyjątków.
To by tłumaczyło dlaczego łopatki wirnika turbiny nie były uszkodzone
i powyginane bo nie kręciły się w momencie uderzenia w
ziemię........silnik po prostu się zatrzymał w powietrzu a samolot
spadł
Bo jak miał pracować silnik skoro z powietrza został wyparty tlen do
spalania paliwa w turbinie..........
To by tłumaczyło dlaczego samolot tak "słabo się palił"
To by tłumaczyło dlaczego samolot wg. zeznań świadków wydawał dziwny dźwięk.....Bo w rozrzedzonym powietrzu fala akustyczna rozchodzi się z inną prędkością niż w "normalnej " atmosferze....powodując zmianę percepcji efektu akustycznego .......
Zrzut zakończyłem” (ros. zakoncził wybrosku) to jedno z
najbardziej tajemniczych słów zapisanych przez rejestrator pokładowy Tu-154M
podczas ostatnich minut tragicznego lotu do Smoleńska. Podpisany jedynie
słowem “bort” (załoga, lot, dosł. pokład) nadawca komunikatu
pozostaje niezidentyfikowany. Rosyjscy specjaliści z MAK w żaden sposób nie
wyjaśnili znaczenia tego określenia w swoim raporcie.
Słowa zostały zapisane o godz. 8.28 czasu warszawskiego. Polski tupolew jest
od około pięciu minut nad terytorium Federacji Rosyjskiej, znajduje się już
w obszarze kontroli lotniska Siewiernyj występującego w łączności wojskowej
pod kryptonimem “Korsarz