Tygodnik "Wprost", Nr 1257 Aleksander Piński
Samodzielnie kupując akcje, mielibyśmy lepszy wynik niż ponad 90 proc. "speców" od zarządzania pieniędzmi
Większość zarządzających funduszami inwestycyjnymi nic nie zyskuje dla swoich klientów, a pobiera wysokie prowizje. To niespotykane w żadnym innym biznesie". To słowa Warrena Buffetta, jednego z najbardziej znanych inwestorów na świecie. Idealnie pasują do polskiego rynku kapitałowego. Spośród jedenastu największych polskich funduszy inwestujących w
akcje tylko Arka Akcji miała w ostatnich sześciu latach wynik lepszy (226,1 proc.) niż indeks giełdowy WIG (182,48 proc.). To oznacza, że nie wykonując żadnej pracy przy wyborze akcji, tylko kupując te wchodzące w skład indeksu, mielibyśmy wynik lepszy niż ponad 90 proc. polskich "speców" od zarządzania naszymi pieniędzmi.
Zarządzający polskimi funduszami akcyjnymi za usługi pobierają około 4 proc. aktywów (czyli oszczędności klientów) rocznie, podczas gdy w Europie Zachodniej i USA opłaty te są prawie dwukrotnie niższe. Te 2 punkty procentowe różnicy przy zainwestowaniu 50 tys. zł na dziesięć lat (zakładamy 10 proc. średniej rocznej stopy zwrotu) oznacza, że Polak po zakończeniu oszczędzania będzie miał o 20 tys. zł mniej na koncie niż Brytyjczyk, Niemiec czy Francuz.
Większość polskich klientów funduszy daje się strzyc (golić) niczym owce z wełny, gdyż nie zdaje sobie sprawy, że opłata za zarządzanie w ogóle istnieje.
Drugi powód, dla którego funduszom tak łatwo idzie "golenie" klientów, to sposób ściągania opłaty. Fundusze nie pobierają 4 proc. od naszych pieniędzy na koniec roku, wtedy, kiedy łatwo zauważylibyśmy ubytek takiej części oszczędności, lecz już od pierwszego dnia po wpłacie pieniędzy do funduszu, codziennie odpisując sobie jedną trzystą sześćdziesiątą piątą rocznej opłaty
http://www.fop.pl/serwis/news/wiadomosci.php?subaction=showfull&id=1169890371&archive=&start_from=&ucat=2&