Od początku roku staram sie zmienić strategię teraz zamierzam "aktywnie siedzieć na d...."
w zeszłym roku "straciłem" co najmniej 2 spółki, polnord kupiony po 23, milenium po 5.80, i choć miałem przekonanie, że mają perspektywy dałem się wytrzepać. Dodatkowo nadmierna dywersyfikacja :) właściwie uniemożliwiała korzystanie ze wzrostów dobrze wybranych spółek. No i przetrzymywanie stratnych pozycji.
W tej chwili ma 3 dobrze kupione spółki (msz, bdl, tup - sporo szczęścia), które od pewnego czasu uśredniam w górę, przenosząc kapitał ze spółek stratnych (straty spore – bio, lzp). W tym tygodniu pozbyłem się bio, spółki którą mam od początku inwestowania (maj 06;)) i dokupowałem TUPa. Jakoś mi lepiej :). Choć nadal wierze w jego przyszłość to musze trochę odpocząć i kupić go lepiej. Myślę, że będzie jeszcze na to szansa.
Do tej pory ten sposób sprawdza się doskonale, choć mam świadomość, że wynika głównie z dobrej koniunktury i bardzo szybko może przynieść duże straty. Ale pozostawia chyba trochę więcej czasu na reakcję.
Niestety ma problem z tym o czym pisał Warren, to znaczy wybraniem momentu sprzedaży. Zaznaczam, że nie chce łapać lokalnych górek i dołków ale solidnej korekty wolałbym uniknąć :)
To takie moje pierwsze, w pewnej mierze, samodzielne przemyślenia