Dokładnie to samo pomyślałam. Można uprościć podatki - np. te słynne 15 proc i żadnych kombinacji z VATem, odliczeniami itp, po prostu 15 proc. ALE PO CO, jak mozna porobic dziesięć skal plus dziesięć tomów Dzienników Ustaw o zwolnieniach, odliczeniach - i zmieniać to co tydzień. I juz jest przestrzeń dla Sedlaków, analityków, urzędników, doradców, kołczów od tego czy tamtego - i 200 tys ludzi ma fantastyczna papierkową robotę, o łapówkach nawet nie wspomnę. I aż się chce powiedzieć: a robić nie ma komu. System po prostu dzielnie walczy z problemami, które sam wymyśla. Na jednego producenta guzików przypada armia urzędników mierzaca te guziki i liczaca dziurki (pewnie inny
VAT od dwóch a inny od czterech - nie wiem, czy prawda, ale podejrzewam że bardzo prawdopodobne), armia doradców o tym, jak zorganizować miejsce pracy wytłaczacza tych guzików i jak go zmotywować do pracy (zarabia 1300 netto i się nie przykłada - co robić? - Wykład 2 godz. za 10 tys zł na koszt UE, można odpisać) oraz kilku kołczy uczących, jak guziki dostosować do norm europejskich. A w międzyczasie producent guzików zbankrutował i guziki pełne toksyn sprowadzamy z Chin bez żadnej kontroli. Paradne.