Ryszard P.
/ 89.74.99.* / 2016-03-03 13:00
Każdy kto ma minimum rozsądku, i trochę "serca" nie pochwali takiego postępowania. Ten problem jest mi znany od lat, którym to probemem targają moje uczucia i spostrzeżenia. To nie jest problem dotyczący wyłącznie "skarbówki" ale także, a nawet głównie wymiaru sprawiedliwości, i to sprawiedliwości decyzji na każdym szczeblu drabiny państwowej lub samorządowej, a nawet społecznej. To jest odwieczny problem "karania" najsłabszych, kiedy państwo nie znajduje sposobu aby "ukarać" ponoszących największą winę, za największe "przekręty" i trudne do udowodnienia (wiadomo nawet dlaczego) nieprawidłowości i przestępstwa. Nacisk "od góry" która to "góra" toleruje te największe "przekręty" i "przestępstwa" powoduje, że pozorna wina zawsze schodzi na poziom bezpośrednich wykonawców (m.in. urzędników), psychicznie i administracyjnie zmusznych do "wykaznia się" wynikami, i pokazania, jak wiele "władza" robi w kierunku pożądanym przez społeczeństwo. Każdy chce żyć po ludzku ale ci silniejsi nad nim, ta zawsze i na każdym poziomie istniejąca "góra" wytyczają niejako granice jego zachowania się, i spełnienia oczekiwań "tej góry". Może do końca nie wszyscy to rozumieją, zresztą zajęci są swoją pracą i nie mają na to czasu jak też możliwości aby te sprawy rozważać, ale naprawdę większość o tym wie, że to, co dobre, i to co złe, idzie od tej "góry", tej "góry", która istnieje na wszystkich poziomach podejmowania decyzji, począwszy od decyzji społecznych, administracyjnych, a skończywszy na wyrokach sądów i trybunałów. Mam również świadomość, że każdy z wymienionych decydentów ma możliwość wykorzystania w dobrej, lub złej wierze, wszystkich dostępnych mu "instrumentów", w tym, a może przede wszystkim, instrumentów medialnych. Chciałbym dożyć, a przynajmniej spojrzeć z wysokości już "innej góry", że jakiemuś systemowi rządów udało się to przynajmniej w połowie zrealizować, abyśmy nad tym nie musieli dyskutować. Naprawdę szczerze tego sobie, i takiemu systemowi rządów życzę, i będę ten kierunek wspierał do końca, i dzielił się własnymi spostrzeżeniami i opinią, bez względu na to, czy mi się to opłaca.