pola123
/ 31.178.232.* / 2015-08-18 16:09
Czytam i po raz kolejny szlag mnie trafia. Mam 46 lat. Moje dzieci są dorosłe. Za czasów ich edukacji były fajne sklepiki szkolne. Można było kupić bułkę z sałatą i z szynką, z żółtym serem, baton, soczek. Chipsy tępiłam w domu od zawsze, tłumacząc, jakie to bez-sensu-żarcie. Bardzo rzadko je kupujemy, tak, jak czekolady i słodycze. Ale wszystko dla ludzi. Synowie do tej pory na śniadanie do kanapek łupią masło, kiełbasę, żółty ser, ale i pomidora i sałatę. Uprawiają sporty. Nikt nie jest gruby. To, co czytam budzi mój wstręt. Jestem wychowana na białym serze, mleku od krowy, itd. Miałam to szczęście, że miałam babcię na wsi. Znam smak tłustego mleka prosto od krowy, a nie UHT.
Urzędasom chodzi o dochody do budżetu od karanych sklepikarzy. Jak tak bardzo dbają o zdrowie - niech zaczną od siebie, przestaną żreć pasztety U Sowy i przyjaciele, popijać winem za 8 stów i chlapać szampanem po stołach. Jestem ZA zdrową żywnością, ale oni włąśnie robią to, co zrobili z barami mlecznymi- bez przypraw, bez śmietany, bo sami pojedzą za nasze, ale ty podatniku daj im na to, DAJ!