SYLJAS
/ 87.250.176.* / 2015-08-18 23:54
Jasne UCZYĆ - ale nie zakazywać.Proces nauczania polega na pokazywaniu tego co złe i dobre ( w przypadku sklepików tego co lepsze). tylko tak możesz wychować świadomego obywatela.To długi proces - nie zmieni go żadna ustawa. Jak nie wierzysz to zakaż : produkcji papierosów - będą sami skręcać , zakaż produkcji alkoholu - będą sami pędzić, zakaż niezdrowej żywności- cokolwiek to znaczy - będzie jej jeszcze więcej spożywanej. Chyba, że promujemy faszyzm jak obecnie rząd i cały euro-kołchoz : to wtedy należy ujednolicić kanapki, dzieci w mundurki, ostrzyżone tak samo, zamiast sklepiku urzędnik państwowy na posadzie karmiący w szkole państwowym jedzeniem - w ramach misji, trzepanie tornistrów żeby nic nie wniosły do szkoły....... W końcu twoje dziecko nie jest twoje - tylko państwowe- to przyszły niewolnik pracujący nie na rodzinę tylko na urzędnika państwowego - wiec robol musi być pozornie zdrowy - tak do 65 roku i do piachu. Trzeba zlikwidować sklepiki , bo za bardzo dbają o dzieci i jeszcze za długo będzie żyło stado niewolników. Ustawa dotyczy wszystkich placówek oświatowych- prywatnych także, oraz nikt nie zauważył ze szkolnictwo wyższe jest też państwowe (we wszystkich placówkach ministerstwo oświaty zatwierdza program nauczania w Polsce szkolnictwo prywatne jest tylko z nazwy)
Ja się "zapytowywuje" czy osobą dorosłym mogę sprzedawać co chcą czy mogę w liceach wydzielić półkę dla dorosłych czy nie ???? - bo w ustawie nie ma wyjątków. ktoś próbował pisać o dydaktyce.
Bzdura żaden dydaktyczny - PROBLEM ZAMIECIONY POD DYWAN- dydaktyczny będzie wtedy jak osiągniemy zamierzony skutek - DZIECI SPOZYWAJĄ ZDROWĄ ŻYWNOŚĆ - jak go osiągnąć likwidując sklepiki - bo chyba jesteśmy na tyle mądrzy że rozumiemy ze pozbawiając sklepiki 70% towarów sprzedawalnych oznacza ich praktyczną likwidację. Dzieci z punktu dydaktycznego muszą mieć dostęp do każdej żywności - choćby po to żeby uczyły się wyboru, choćby po to żeby na lekcjach pokazywać te nie zdrowe produkty urządzać lekcje - tłumaczyć. sklepiki w trakcie takiego procesu kształcenia same przekształcą swój asortyment - wszak to klient wymusza towar . Jak uczniowie będą pytać o jabłka, banany, pomarańcze zdrowe kanapki, a batoniki, paluszki, napoje słodkie będą 'gniły na półkach" - a nie jak w tej chwili - jest odwrotnie - to na 100% sprzedawcy się dopasują.. W tej chwili jest to tylko Ustawa medialna - taka nośna pod hasłami likwidacji śmieci, ratowania zdrowia dzieci , w praktyce przynosząca odwrotny skutek i całkowity brak kontroli . To będzie tak samo jak w każdej szkole : przychodzi woźna do dyrektora i mówi że dzieciaki palą papierosy w szatni, a dyrektor - ze się pani przewidziało, że w jego szkole nie ma problemu z paleniem. Tak będzie teraz ze zdrową żywnością - ustawa rozwiąże problem - temat się zakończy nie będzie się czego czepiać - wszak w szkole będzie tylko zdrowa żywność w nieistniejących sklepikach :)) A ile jest innych wymogów w przypadku prowadzenia sklepu w szkole ............ uuuuuuuuu każdego odważnego zapraszam ..... nikomu nie życzę. Pozdrawiam Sylwek.