MacMurphy
/ 84.40.135.* / 2006-07-15 18:29
Miło mi czytać entuzjastyczną wypowiedź szeregowego menadźera SKOK. Chciałbym, aby wszyscy pracownicy firmy, którą kieruję, prezentowali podobną postawę w pracy i na majlowych forach.
Ale jednego jestem pewny. Jeśli ktokolwiek przyjmuje pieniądze na przechowanie i następnie otrzymane na przechowanie pieniądze pożycza, to musi podlegać rygorom kontrolnym jednolitym rygorom kontrolnym.
SKOK-i pieniądze przyjmują i następnie pożyczają. Prowdzą więc działalność ściśle bankową. Ale nie podlegają takiej samej kontroli jak inne banki.
Polecam GOFREDOWI na lekturę książki "Historia spekulacji finansowych", autor Edward Chancellor, polski przekład wydany przez Warszawkie Wydawnictwo Literackie MUZA SA w roku 200a w serii Spectrum.
Znajdzie w niej opis wielu sytuacji, w których powierzanie przez tak zwanych drobnych ciułaczy pieniędzy w sytuacji, gdy przyjmujący wpłatę nie podlegał odpowiedniej kontroli, kończyło się utratą dorobku całego życia.
Idea funkcjonowania SKOK-ów to mechanizm "sąsiad pożycza sąsiadowi, kolega - koledze" i dzięki temu, że odbywa się to bez pośrednictwa banku, który podlega określonym rygorom kontrolnym, lokata jest oprocentowana wyżej niż w banku, a i pożyczka oprocentowana niżej niż w banku.
Problem widzę jednak w tym, że powierzanie pieniedzy podmiotowi nie kontrolowanemu lub w jakikolwiek sposób uprzywilejowanemu to ryzyko.
W książce powołanej wyżej na stronach od 368 do 376 znajduje się opis kryzysu amerykańskich lokalnych kas oszczędnościowo-pożyczkowych, który wybuchł pod koniec lat osiemdziesiątych. Otóż widzę kilka istotnych podobieństw między obecną sytuacją SKOK-ów i rozwojem sytuacji, który doprowadził do tamtego kryzysu. Pierwsze podobieństwo to idea - sąsiedzka samopomoc. Drugie podobieństwo to polityczne wsparcie. W latach osiemdziesiątych amerykańskie kasy oszczędnościowo-pożyczkowe uzyskiwały kolejne przywileje zwalniające je z normalnych bankowych ograniczeń. Była też korupcja polityczna opisana na stronie 374 książki.
Oceniam, że polskie SKOK-i obecnie "duszą się" z nadmiaru pieniędzy wpłaconych od drobnych ciułaczy. Będą więc szukać sposobów na ich inwestowanie za wszelką cenę. Przy jak najmniejszym ograniczeniach prawnych. A to, jak pokazuje lektura książki, najprostsza droga do katastrofy