LeeVan
/ 67.221.255.* / 2012-02-07 08:12
Bardzo źle D. Rutkowski zrobił. Nawet jak chciał, aby pieniądze które miały być przekazane osobie, która przyczyni się do odnalezienia dziecka, były przekazane na cele charytatywne, mógł o to poprosić darczyńców, którzy zdeklarowali się do takiej nagrody aby to oni przekazali pieniądze na dom dziecka lub inny ośrodek i zostawić to do ich oceny. Na pewno Ci darczyńcy odnieśli by się do takiej wypowiedzi bardzo pozytywnie. Natomiast określenie p. Rutkowskiego, że odliczy sobie 20,000 zł. celem pokrycia kosztów poniesionych przez niego jest poniżej krytyki, ponieważ jak sam to wielokrotnie zaznaczał, prowadzi tą sprawę pro publico bono. Sam sobie robi potwarz takim zachowaniem. Faktycznie D. R. biorąc tę sprawę na początku, chciał znowu zaistnieć jako poszukiwacz porywacza/y dziecka, a spadła mu z nieba taka sprawa, która zrobiła mu większą reklamę niż mógł by się spodziewać. Powinien “skakać i uszami klaskać” i nie prosić, żeby mu Policja dziękowała, to komendant taki, to inny i wszyscy aby go chwalili. W momencie wykrycia “takiego” sprawcy powinien wycofać się w cień i ludzie by to dobrze zapamiętali. Na świecie są zawodowcy, również w Polsce, którzy działają w różnych zakątkach świata wykonując karkołomne zlecenia i się z tym nie afiszują, a wręcz odwrotnie, ukrywają to. W tej sprawie nie miał nawet żadnego zagrożenia bezpieczeństwa swojego lub swoich ludzi, tylko w sumie biedną rodzinę, dwoje młodych ludzi, żyjących jeszcze w swoim młodzieńczym wyimaginowanym świecie. Rodzinę, która na pewno miała problemy od dawna - finansowo, rodzinno, psychologiczne. Sztuka polega na tym, żeby wykonać swoją pracę, mieć z niej satysfakcję i pieniądze, w niektórych przypadkach dobrą opinię wśród ludzi bo to zawsze się kiedyś zwraca. No cóż, innemu zależy na chwiejnej popularności i wielbieniu i chyba w tym przypadku samouwielbieniu. Jakby p. Rutkowski przeanalizował wszystkie swoje wypowiedzi od początku prowadzenia tej sprawy, stwierdził by, że w wypowiedziach jest bardzo podobny do osoby, którą wskazał jako winną, do tego swojego zleceniodawcy. Takie sprawy nawet jak mają miejsce demaskuje się po cichu, dając pole manewru innym jednostką odpowiedzialnym za postępowanie do ich dokończenia. Tak zachowują się zawodowcy.
Policja prawie nigdy nie dziękuje, przeprasza , a już na pewno osobie która ich w jakiś sposób ośmieszyła.
W sumie popieram dochodzenie przez prowokację i przez blefy, bo zawsze daje to efekty, prawie wszyscy panikują - stara szkoła Rudkowskiego.
Jeżeli chodzi o to, że policję dziewczyna wodziła za nos, to dlatego, że po 1 - opinia publiczna na początku była murem za nią i nie chcieli zbyt ostro podchodzić do sprawy aby nie usłyszeć, że maltretują dziewczynę w takim stanie, po 2 - p. Rudkowski cały czas wszystkich przekonywał, że rodzina nie jest zamieszana w zniknięcie dziecka, tylko jest prawdziwy porywacz/e.
Uważam, że dziewczyna nie działała sama, gdyż to jest ciężkie do zrealizowania dla jednej osoby. Dziewczyna 21 lat nie wykształcona raczej nie miała by możliwości zaplanowania i zrealizowania całej tej mistyfikacji gdyż to wymaga wcześniejszych przemyśleń, przygotowania i późniejszego zrealizowania. Następnie utrzymywania całej tej historii i kontrolowania jej. Z drugiej zaś strony osoba o osobowości psychopatycznej, może wykonać różne rzeczy, które nie są do pojęcia dla normalnie myślącego człowieka i wydają mu się nie realne. Policja powinna prześwietlić dokładnie tą rodzinę t.z. rodzinę ze strony żony i strony męża, cofając się wiele lat w tył aby określić relacje tam panujące, przesłuchanie dalszej rodziny, znajomych, sąsiadów, ludzi (szkoła, praca) mających styczność z ojcem i matką zmarłego dziecka. Tutaj była sytuacja patologiczna od dawna w kręgu tych ludzi. Patrząc na całe to zamieszanie, uważam, że nastąpiło tu jakieś zaćmienie umysłu przez prowadzących to śledztwo. Trzeba pamiętać też o jednej rzeczy, że od momentu zgłoszenia rzekomego porwania tego dziecka do dnia dzisiejszego dużo innych dzieci-noworodków zostało zabitych, tylko opinia publiczna o tym nie wie jak i w dużej części i policja. Takie rzeczy się zdarzały i zdarzać będą, także porwania z różnych powodów.
Jeżeli chodzi o detektywa Rutkowskiego, głupotą było udzielać mu pełnomocnictwa przez rodziców dziewczynki do prowadzenia sprawy, szczególnie jeżeli zleceniodawca wie o tym, że jest winny. Bardzo łatwo można było odmówić d. Rudkowskiemu zasłaniając się, że ma opinie showmana - osoby mało wiarygodnej, bez licencji itp. i rodzina sobie nie życzy takiej osoby w sprawie, sprawę prowadzi tylko i wyłącznie policja, nie było by w tym nic dziwnego, każdy by to zrozumiał. Nie było by przedstawienia w mediach, tylko mała wzmianka raz na jakiś czas. Poprzez ciągły napór obciążenia psychicznego przez media i d. Rutkowskiego, który nie odstępował rodziny na krok, można powiedzieć, że winny sam sobie strzelił w kolano prowokując sytuację “Rudkowsko-medialną i na własne życzenie dał się wyryć . Być