aga86643
/ 89.70.111.* / 2013-08-25 11:39
Niestety w dzisiejszych czasach, to norma w wielu firmach. No może nie aż tak, żeby pracować przez 72h, ale praca od rana do nocy + czasem weekend to norma (por. audyt i podatki w BIG4).
Rzeczywiście z jednej strony można powiedzieć, że szef (choć czasem trudno stwierdzić, kto nim ostatecznie jest) do niczego nie zmusza, a ludzie sami są sobie winni, bo się sami nakręcają i zarzynają (i to z różnych szczebli - w BIG4 od asystentów przez seniorów do menedżerów). To jest jedna strona medalu.
Druga jest taka, że firmy to wykorzystują, a jak ktoś jest zbyt asertywny albo po prostu pracuje nieco mniej i się nie wyrabia (bo 'normy' są wyśrubowane przez wszystkich), to jest to odbierane w ten sposób, że jest niewydajny i taką osobę się raczej prędzej czy później zwalnia.
Oczywiście, tak jak pisałam, oficjalnie nikt nikomu nie każe siedzieć po tyle godzin, ale tzw. deadline musi być dotrzymany (a nie da się często go dotrzymać pracując 8h), a do systemów rozliczenia czasu z reguły nie wbija się czasu faktycznie spędzonego, bo po pierwsze każdy ma świadomość, że będzie wtedy gorszy wynik na projekcie, a po drugie inni też wrzucają mniej, więc dana osoba nie wrzuci faktycznego czasu, żeby nie wyszło, że jest mniej wydajna. I tak kółko się kręci. Oczywiście oficjalna wersja jest taka, że wrzuca się cały faktycznie spędzony czas na Klienta...