Oszołomowaty
/ 89.229.238.* / 2011-04-02 22:37
Do "tes "rocznik 59, JAG-ów pierwszych i innych operacyjnych i nasłanych przez PO. Może się tym tematem zainteresujecie i skomentujecie. Mam nadzieję, że nie za długi dla was:
"...Ostatni „energetyczny as" Polski wypadł wicepremierowi Pawlakowi z rękawa. Niestety niezauważenie. Unia Europejska kolejny raz rozdała swoje karty, a rząd próbuje nieudolnie odwrócić uwagę od przykrych konsekwencji przegranego pakietu klimatyczno-energetycznego. Piątkowe spotkanie ministra Waldemara Pawlaka z unijną komisarz ds. zmian klimatu, Connie Hedegaard, tylko to potwierdza. W ciągu 40 lat Unia Europejska ma zredukować emisję CO2 nawet do 95%.
Bank Światowy w raporcie „W kierunku gospodarki niskoemisyjnej w Polsce", nie wróży nam dobrze. Operacja ta odbije się na polskiej gospodarce niezwykle boleśnie. Redukcja emisji będzie miała ujemny wpływ na PKB, zmniejszając go średnio 1% rocznie do roku 2030 r. Raport stwierdza jednocześnie, że Polska nie należy do największych emitentów gazów cieplarnianych. W skali świata emituje zaledwie 1%, a wielkość emisji, w przeliczeniu na jednego mieszkańca w Polsce utrzymuje się na poziomie średniej dla krajów UE.
Średnia ta wypracowana została właśnie dzięki Polsce. W 1997 roku podczas konferencji w Kyoto, podpisano protokół narzucający obowiązek redukcji emisji CO2 do atmosfery w latach 2008-2012. Większość krajów UE miała zmniejszyć emisję o 6-8%. Polska, jako jedno z nielicznych państw, wypełniła te zobowiązania, znacznie przekraczając nakazane wymogi. Choć wystarczyło obniżyć emisję dwutlenku węgla o 6% w stosunku do roku 1988, zredukowaliśmy ją aż o 32. Wynik ten był niebagatelnym sukcesem Polski i kartą przetargową w dalszych negocjacjach. Próbowano go deprecjonować informacjami, że osiągnięcie było jedynie skutkiem zapaści gospodarczej. Prof. Jan Szyszko, były minister środowiska w rządzie PiS, stanowczo temu zaprzecza, twierdząc, że sukces jest „efektem restrukturyzacji przemysłu na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Ewidentnym wskaźnikiem tego jest spadek emisji CO2 o 32 % i jednoczesny wzrost wartości PKB o 70 %. Sukces ten jest konkretnie mierzalny w milionach ton redukcji. 32 % redukcji to ponad 500 milionów ton CO2 do dyspozycji Polski w okresie rozliczeniowym 2008–2012. Limit ten mogliśmy powiększyć, nawet o kilkadziesiąt milionów ton rocznie, włączając w rozliczenie zobowiązań redukcyjnych pochłanianie dwutlenku węgla przez lasy. To wielki sukces Polski, tym bardziej, że wraz z rozwojem gospodarczym nie zniszczyliśmy swoich zasobów przyrodniczych i posiadamy pełny zasób rodzimych gatunków roślin i zwierząt".
Osiągnięcie to było tym większe, że kraje „starej piętnastki", mające zredukować emisję gazów cieplarnianych na poziomie 8%, nie zdołały wykonać nawet planu minimum, zatrzymując się na redukcji sięgającej ledwie 2%. Niektórym krajom nie tylko nie udało się zredukować emisji, ale znacznie ją podniosły. Przykładem jest choćby Hiszpania, która podwyższyła emisję aż o 48%.
Klęska krajów unijnych była bezdyskusyjna, a ogromny sukces Polski otworzył przed nami nowe możliwości negocjacyjne. Sytuacja ta, zmierzająca do energetycznego uniezależnienia Polski, stała się jednym z głównych przedmiotów troski Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki międzynarodowej aktywności rządu PiS, powierzono Polsce prezydenturę konwencji klimatycznej. Polski minister środowiska został głównym negocjatorem tej najważniejszej konwencji gospodarczej świata w okresie od grudnia 2008 roku (COP-14 w Poznaniu) do grudnia 2009 roku (COP-15) w Kopenhadze. Polska miała przed sobą niepowtarzalną szansę wypracowania wyjątkowo korzystnych warunków eksportu polskich złóż energetycznych do Europy. Warto przypomnieć, że 90% zasobów węgla kamiennego i ¼ zasobów węgla brunatnego całej Unii Europejskiej leży na terenie Polski. Zapotrzebowanie węglowe Unii wynosi ponad 170 mln ton węgla rocznie, lecz z Polski importuje się zaledwie 18 ton w skali roku. Podczas, gdy polskie kopalnie uznawane są za nierentowne, kraje unijne sprowadzają węgiel np. z Nowej Zelandii.
Plan energetyczny przygotowany przez PiS miał ten stan rzeczy zmienić i wypromować Polskę, jako energetycznego potentata. Argumenty przemawiały na naszą korzyść, a zbliżająca się polska prezydentura konwencji klimatycznej niosła ogromne nadzieje. Zmiana rządu szybko pokazała jednak, że Platforma Obywatelska nie jest zainteresowana kontynuacją programu poprzedników. Nie interesuje jej także potęga energetyczna Polski i podejmowanie jakichkolwiek negocjacji. Podczas Sesji Plenarnej Konwencji Klimatycznej Polski w Kopenhadze, premier Tusk nie zabrał nawet głosu. Polska, która posiadała 100 mln ton rocznej nadwyżki redukcji CO2 na lata 2008-2012, nie tylko nie otrzymała z tego tytułu żadnych profitów, ale została zmuszona do dokupienia limitów redukcyjnych. W ramach wewnątrzunijnego systemu handlu emisjami, dotyczącego produkcji energii elektrycznej, ciepła, szkła, stali, cementu i papieru,