kwant2000
/ 2009-06-04 02:30
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Obserwujemy początek końca tego niegodziwego człowieka. Nie wszyscy znają haniebną rolę, jaką odegrał on w najnowszej historii Polski. Ten cyniczny, chory na władzę karierowicz współrządził Polską, do spóły z Kwasem i Pawlakiem. Karierę polityczną zaczął w 1989 roku wspierając jedną z największych kreatur czasów peerelu i czasów po okrągłym stole – niejakiego Mazowieckiego, który został namaszczony na premiera RP przez peerelowską razwiedkę w czasie poufnych rozmów w Magdalence i Zawracie w 1988 i 1989 roku. A jak Polacy ocenili 16 miesięcy (wrzesień 89-grudzień 90) (nie)rządów Mazowieckiego? Ano tak, że w wyborach prezydenckich w listopadzie 1990r. przegrał w pierwszej turze wyborów z tak egzotyczną osobą, jak Stan Tymiński z Ameryki Południowej. Ta peerelowska skamielina ożyła kilka miesięcy temu, atakując ramię w ramię z TW Alkiem Instytut Pamięci narodowej w kontekście książki Pawła Zyzaka o Lechu Wałęsie oraz wczoraj w sejmie - z okazji rocznicy wyborów do sejmu kontraktowego.
Po Mazowieckim politykę grubej kreski i szabrowania majątku narodowego przejął niejaki Jan Krzysztof Bielecki – partyjny kumpel Thuska z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Oficjalne kredo tych szulerów brzmiało: „Na gruzach państwowej własności zbudujemy własność prywatną”. Thuskowy buldożer wziął się ostro do roboty. Tysiące peerelowskich dyrektorów przedsiębiorstw państwowych dostało od swych nowych mocodawców szczególne „polecenie służbowe”: Tak zarządzać przedsiębiorstwem, żeby można je było postawić w stan likwidacji lub upadku. Niepokornych dyrektorów, którzy nie chcieli brać udziału w tej recydywie zwalniano z pracy.
Rabunek, niszczenie polskiej gospodarki, uwłaszczanie się komunistycznej nomenklatury na majątku narodowym Polaków za rządów Bieleckiego trwało równo rok (od stycznia do grudnia 1990 roku). W październiku 1991 roku odbyły się pierwsze wolne wybory parlamentarne. Agentura peerelowskiej razwiedki była tak skuteczna, że zamiast jednej partii o rodowodzie niekomunistycznym (OKP) do sejmu weszło ponad 20 przeróżnych kanapowych partyjek, wzajemnie ze sobą skłóconych, uniemożliwiając utworzenie większościowej koalicji parlamentarnej. W tych warunkach sejmowych przepychanek został powołany mniejszościowy rząd premiera Jana Olszewskiego.
Rząd był tworzony w warunkach całkowitego rozpadu systemu finansów państwa. Opinia publiczna nie zdawała sobie sprawy, jak tragicznie wyglądał stan kasy państwowej. Nikt tego nie znał. Nawet postawienie miarodajnej diagnozy było niemożliwe. Nie było wiadomo, jaki jest stan deficytu budżetowego na rok 1991. Dziś skutecznie zatarto w świadomości społecznej fakt, że ostatnie miesiące rządów wicepremiera Balcerowicza w 1991 r. to był jedyny w ostatnim dwunastoleciu przypadek uruchomienia druku tzw. pustych pieniędzy, co spotkało się z bardzo nieprzychylną reakcją Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Po niespełna sześciu miesiącach, 4 czerwca 1992 r. rząd premiera Olszewskiego został obalony (Nocna zmiana) przez tak zwaną „Koalicję strachu”.
Jednym z głównych animatorów tej koalicji był nie kto inny, jak Donald Thusk, który następnie namaścił przy milczącej zgodzie postkomunistów i ludowców Hannę Suchocką na premiera III RP, która od pierwszego dnia rządów stała się marionetką czerwono-różowych szulerów, którzy przystąpili do szabrowania kraju, przerwanego przez premiera Jana Olszewskiego.Za jej rządów korupcja, nepotyzm i psucie państwa z powrotem nabrały właściwego rozpędu. Skutkiem tego wahadło wyborcze zaczęło się przechylać z prawa na lewo. Komuniści, którzy po rozliczeniu swych zbrodni z czasów peerelu powinni już dawno być na śmietniku historii, sięgnęli triumfalnie po władzę.
Po czterech latach rządów postkomunistów, w czasie którego kontynuowano szabrowanie majątku narodowego Polaków, Wahadło wyborcze znowu przesunęło się; tym razem z lewa na prawo. „Akcja Wyborcza Solidarność” i Thusk zawiązały parlamentarną koalicję. Głównym księgowym tego peerelowskiego klonu zostaje ponownie „Szuler Tysiąclecia” – L. Balcerowicz. Nikt, kto bliżej przyjrzy się rzeczywistości nie miał złudzeń, że kraj zatrzymał się w rozwoju; nie ma już reform, są tylko pseudoreformy, których jedynym celem jest likwidacja istniejących instytucji, by w to miejsce tworzyć identyczne, a tam usadawiać kolejny rzut kolesiów, zagarnąć pod siebie wszystko.
Obywatele, w przeważającej masie, zaczęli coraz bardziej kontestować państwo, bo i one stawało się coraz bardziej nieprzyjazne obywatelowi. Rosnące podatki bezpośrednie i pośrednie, windowane wciąż koszty pracy, coraz to nowe opłaty administracyjne - jako jedyne remedium na kłopoty budżetu. Balcerowicz wszem i wobec głosił potrzebę obniżenia podatków, ale zamiast je obniżać – podnosił.
Koalicja AWS i UW nie dotrwała do końca czteroletniej kadencji. Runęła, jak domek z kart. Postkomuniści przy skandalicznie niskiej frekwencji znowu triumfują. Po raz drugi si