Dowiedziałem się już coś więcej od pracownika urzędu skarbowego w dużym mieście.
Procedura powinna wyglądać tak:
1 kupno za granicą
2 sprzedawca na podstawie dowodu tożsamości stwierdza obce obywatelstwo
3 wystawia fakturę bez podatku
VAT i informuje o tym swój urząd skarbowy, który powiadamia stronę polską
4 w Polsce obowiązkowo uiszczam 22%
Vat-u (nawet gdybym się nie zgłosił, to urząd już wie od strony niemieckiej o obowiązku zapłaty i ściga)
5 polski urząd skarbowy informuje urząd niemiecki o fakcie dokonania wpłaty
6 rejestruje pojazd.
Derektywa UE mówi że, w przypadku wewnątrzwspólnotowego nabycia nowego środka transportu w innym kraju Unii Europejskiej podmiotem zobowiązanym do odprowadzenia podatku od towarów i usług jest zawsze nabywca. Nie ma przy tym znaczenia, czy dostawca i nabywca są podatnikami
VAT czy zwykłymi konsumentami. Na tym właśnie polega specyfika opodatkowania obrotu nowymi środkami transportu, że niezależnie od statusu sprzedającego i nabywcy podatek jest zawsze pobierany w kraju nabywcy.
Jednak w praktyce niemieckie salony samochodowe (prawdopodobnie z niewiedzy) odmawiają wystawienia faktury wolnej od podatku i zwrotu podatku trzeba domagać się poprzez polski urząd skarbowy.
Zwrot podwójnie zapłaconego VATu jest możliwy, jednak wyjątkowo czasochłonny, ponieważ wymaga zwrócenia się przez polski urząd do niemieckiego urzędu o zwrot niesłusznie pobranego podatku.
Poza tym polski
VAT i akcyzę zapłacę od kwoty brutto, czyli zapłacę podatek od podatku, a wynikłej różnicy już nie odzyskam.
Zadzwoniłem do kilku polskich salonów samochodowych podając się za obywatela niemieckiego, polskiego pochodzenia, zamieszkałego w Niemczech.
We wszystkich rozmowach zostałem zapewniony o tym, iż na pewno nie zapłacę polskiego VAT, jednak muszę wykazać, że jestem niemieckim obywatelem tam zamieszkałym.
Czy niemieccy sprzedawcy są faktycznie niedouczeni, czy Niemcy jako państwo nie dotrzymują procedur UE?
Znalazłem taki sam samochód w równie niskiej cenie na Słowacji. Ciekawe, czy tam też będzie tak samo.