Bernard+
/ 188.117.142.* / 2012-04-25 19:18
Sprzedaż wzrosła bo budżetówka i państwowe przedsiębiorstwa wiosną wypłacają 13 stki i roczne nagrody. Do tej pory średnie płace czy przeciętne wynagrodzenia, bo jest ich obliczanych przez GUS kilkanaście dla różnych celów rosną od lat głównie za sprawą układów zbiorowych pracy w sektorze państwowym, w którym płaci się za różne rzeczy, ale nie płaci się za wykonaną pracę. Prawie we wszystkich układach zbiorowych pracy jest dodatek stażowy wynoszący najczęściej 1% za każdy rok stażu ogólnego 1,5% za staż w branży a czasem nawet 2% za staż w dużym zakładzie państwowym
Drugim czynnikiem automatycznego podnoszenia płacy średniej są ustawowe waloryzacje płac w sferze budżetowej. Działa to tak w koło Macieju. Najpierw uprzywilejowani pracownicy otrzymują za nic bez związku z wynikami swojej pracy coroczną podwyżkę wynagrodzenia, bo takie są wywalczone strajkami postanowienia układów zbiorowych pracy. Potem, ponieważ średnia wzrosła negocjuje się w komisji trójstronnej o ile ma wzrosnąć płaca minimalna oraz jaki ma być poziom podwyżek płac w państwowym sektorze, co wprowadzane jest w drugim kwartale i drugim półroczu każdego roku, więc przeciętna płaca roczna rośnie, i na koniec roku jest wyższa niż na początku. A to jest po opublikowaniu przez GUS danych o ile wzrosły średnie wynagrodzenia za poprzedni rok, argumentem do żądania przez związki zawodowe dalszych podwyżek płacy minimalnej i płac w sferze budżetowej oraz ustalenia nowego wskaźnika wzrostu przeciętnych wynagrodzeń w sektorze państwowym i kołowrót kręci się od nowa a wydajność i efektywność gospodarowania z roku na rok spada. Tak państwowe dinozaury, które przeżyły epokę PRL dzięki swojej wielkości są coraz większą kulą u nogi sektora prywatnego, w którym przeciętne wynagrodzenia pracowników są dużo niższe, bo prywatnych Rząd nie dotuje tak jak dotował stale Kopalnie, Stocznie, spółki PKP, Huty, Ursus i przemysł zbrojeniowy. W prywatnych firmach nie ma automatycznego podwyższania płac wraz z upływem kolejnego roku jak to ma miejsce w sferze budżetowej i zakładach państwowych. Takie uzależnianie w pętli corocznych wzrostów wynagrodzeń od wzrostu przeciętnych wynagrodzeń z roku poprzedniego powoduje stały poziom inflacji, co z tego, że więcej zarabiamy skoro rząd, aby dać więcej zarobić sferze budżetowej podwyższa nam obciążenia fiskalne i pseudo fiskalne i znów mimo wyższych zarobków obniża nam się poziom życia. Mieszkam 30 lat w tym samym spółdzielczym mieszkaniu zużywam coraz mniej ciepła, wody, gazu i prądu, segreguję śmieci, ale coraz więcej płacę za użytkowanie tego mieszkania, bo corocznie wzrasta podatek od nieruchomości, opłata za wieczyste użytkowanie gruntów, wzrastają ceny wody, gazu ciepła i prądu opłaty za windę i kablówkę. Dlaczego wzrastają, bo pracownicy wodociągów, gazownicy, górnicy, energetycy dostali podwyżki wynagrodzeń podwyżki dostali bankowcy, ubezpieczeniowcy, fundusze emerytalne i inni zaklinacze finansów przyznali sobie wysokie nagrody i podwyższyli apanaże, Więc średnie wynagrodzenia rosną skoro prezes państwowego banku czy koncernu otrzymuje kilka milionów odprawy za zwolnienie ze stanowiska to średnie płace rosną. A skoro statystycznie płace rosną to i posłowie sobie również uchwalają stosowne podwyżki, więc i urzędnikom ministerialnym trzeba podwyższyć skoro wszystkim rośnie i tak pieniądz traci wartość a PKB per capita mamy najniższe w UE nie licząc Bułgarów i Rumunów. A dodatkowo rośnie rozpiętość dochodów pomiędzy Polakami najbiedniejszymi i Polakami najwięcej zagarniającymi legalnie dla siebie z publicznej kasy. W skutek tego zadłużenie sektora publicznego rośnie lawinowo i przekroczy w tym roku 900 miliardów. Struktura 38,5 milionowego narodu jest taka, że tylko 5,5 miliona Polaków swoją pracą i płaconymi podatkami utrzymuje cały 38,5 milionowy naród. Nasz 38 milionowy naród w 2009 roku pierwszy raz zdołał wypracować PKB równe PKB zaledwie 9 milionowego narodu Szwedzkiego żyjącego w o wiele gorszych warunkach klimatycznych, bez bogatych złóż węgla.