walet86
/ 31.61.138.* / 2015-03-18 09:26
Widzę, że kredyciarze raz kolejny podnoszą larum, bo ktoś postąpił mądrzej niż oni i nie ma nad sobą kredytowego bata na 30 lat, a mieszka w przyzwoitych warunkach za normalne pieniądze. Oj, nigdy się frankowicze nie zmienicie, trochę mi was żal, ale z drugiej strony nie trzeba było porywać się z motyką na słońce przy średniej krajowej i kupować mieszkania za 300k pln, albo więcej, mając dziecko w drodze i niepewną robotę.
Opowiem wam jak to z TBS w moim przypadku było. Mianowicie - na studiach mieszkanie wynajmowałem z dziewczyną. Odłożyliśmy trochę grosza, bo oboje pracowaliśmy. Za odłożone opłaciliśmy wkład kiedy lokal dopiero powstawał, zamroziliśmy niemal 50k pln na dwa lata. Odebraliśmy mieszkanie, urządziliśmy, płacimy czynsz+opłaty, nie mamy kredytu, oboje pracujemy w dobrych firmach, zarabiamy powiedzmy średnią, odkładamy, jeździmy na wakacje, nie boimy się utraty pracy, bo nie mamy kredytu, jesteśmy mobilni. Wiem, że zazdrościcie, bo uwikłaliście się w kredyty, bezmyślnie trochę, ale nigdy nie byliście dobrymi "ekonomistami", bo przecież trzeba mieszkać w pięknym mieszkaniu, bo kolega też mieszka, trudno że na śniadanie bułka z margaryną, a na koncie goło i wesoło. MAM mieszkanie (w kredycie...), MAM samochód (na raty...), MAM 60 calowy TV (na raty...0%!). I tak to się kręci, a ludzie nadal psioczą na TBSy, mimo że im tłumaczę, że uczciwie pracuję od ukończenia liceum, spłacam jakieś drobne raty, mam samochód (za gotówkę), nie mam po prostu problemów. 3 lata od zapisu do oddania lokalu czekałem i opłacało się - po prostu podpisałem dokumenty, wybrałem lokal z pięknym widokiem, bez znajomości, bez ciśnienia, zaraz po informacji że coś się buduje zainteresowałem się sprawą i poczytałem, zadzwoniłem. Lokali wolnych już brak i wcale się nie dziwię, bo zainteresowanie było ogromne. Przykro mi tylko kiedy dowiaduję się, że jakaś pańcia z blokowiszcza obok (komercyjnego) jest oburzona że dzieci z TBS będą się uczyły z jej pociechą, to kpina jakaś. Zamknij mordę i patrz w swoją michę, tyle. Uwikłanie kredytowe to czysta głupota jeśli nie ma się na ratę, a ludzi takich jest na pęczki. Zarabiają do kupy 4k pln i biorą kredyt na 300, bo bank przecież dawał i miało być super. Nawet mi ich nie żal. Żal mi tylko uczciwych ludzi, którzy po prostu muszą zaciągnąć kredyt, bo gdzie się podzieją? Mają dziecko, muszą mieszkać w dużym, drogim mieście, bo tu jest praca. Ale oni często cicho siedzą, robią swoje, pracują na ratę, na dziecko, jedzenie, nie plują na innych, są kowalami własnego losu. I dla nich podziw. Reszta pieniaczy ma po prostu ból d...y, bo żyją od 1go do 1go i ledwo im starcza, oskarżają wszystkich dookoła że są oni winni ich kredytom, ich sytuacji materialnej, że z ich podatków coś tam powstało. Przypominam, że z Waszych podatków (i z moich RÓWNIEŻ!) powstały autostrady i teraz ktoś na tym kosi siano, przykłady można mnożyć, ale w życiu trzeba też kalkulować, a nie kupować rzeczy na które was nie stać (chyba że jesteście świadomi kosztów i wkładu pracy, podejmujesie wyzwanie). Życzę wszystkim spokojnego spłacania zobowiązań i po prostu mądrych decyzji. A w TBS na prawdę żyją zwykli ludzie, którzy starają się po kalkulować ryzyko.