Frankowicz
/ 89.79.142.* / 2015-02-25 14:04
Nie ma znaczenia czy frankowicze są bogaci czy biedni i nie oto też chodzi, aby Państwo = podatnicy dopłacali do ich kredytów. Kredyt we frankach był z założenia produktem bankowym oszukańczym, skierowanym do europejskich krajów wschodzących. Wszyscy piszecie, że na kredyt w PLN nie było Was stać. Jak to było możliwe, aby "rzetelne" banki mogły zaproponować kredyty w CHF z wpisanym ryzykiem walutowym, w kwotach czasem dwukrotnie wyższych osobom, które nie miały zdolności kredytowej w PLN.
Prosty, wynikający z możliwości gry na kursach walut mechanizm zapewnia na długie lata czysty zysk dla autorów tego produktu.
Sprawdźmy to na przykładzie. Wielcy polscy inwestorzy we własny dom zaciągnęli kredyt w CHF po 2,35 (z 5-cio letniej analizy wynikało, że kurs w przeszłości wzrósł max do ok. 2,60). Kredyt w wys. 146.000 CHF realizowali w transzach po ok. 2,5, PLN/CHF a nawet ostatnią transzę po 1,98 PLN/CHF. Do dyspozycji otrzymali łącznie kwotę ok. 320.000. Po 6 latach, wpłacając do banku łącznie niemal 280.000 PLN i spłacie niemal połowy kredytu zobowiązanie wynosi nadal ok. 320.000 zł. Czy to jest w porządku.
Wyobraźcie sobie inwestora - autora produktu, który wchodząc na rynki tzw. wschodzący - do Polski - zainwestował 60 mld CHF w wartości nabywczej ok. 150 mld PLN. W przeciągu 6 lat licząc w PLN niemal odzyskał wniesioną kwotę, a mimo to, po tych 6 latach należy mu się od frankowiczów ok. 38 mld CHF o wartości nabywczej ok. 150 mld PLN. Czy zasadna byłaby denominacja kredytu z zastosowaniem kursu dnia dzisiejszego? Z jakie racji mają spłacać kredyt od początku, przecież niemal jego połowę już spłacili. I nieprawdą jest, że spłacali w tym czasie mniej niż złotówkowcy. Już twórcy tego produktu zadbali, aby raty były zbliżone.
Z analiz forex wynika, że kurs CHF/PLN wzrósł w tych latach o blisko 70%.
Jak myślicie, jak to się przekłada na możliwości zakupu np. udziałów przez frankowych spekulantów na giełdach w krajach wschodzących takich jak Polska.
Nie chodzi więc tu o to, aby do frankowiczów dokładali podatnicy lecz o to, aby powstrzymać oczywiste oszustwo. To uczestniczące w tym procederze banki powinny ponieść koszty przewalutowania kredytów z CHF na PLN po kursach dnia ich zaciągnięcia.
Sytuacja z frankowiczami przypomina trochę dawne działania złodziei kół samochodowych, którzy proponowali właścicielom skradzionych kół ich wykupienie po bardzo atrakcyjnej cenie. To też był przecież interes, a złodzieje mieli dobre serca - właściciel mógł odzyskać swoje koła niemal od ręki.