Matka2868
/ 83.26.121.* / 2010-10-29 01:17
Niektóre osoby myślą, że stypendia są bardzo wysokie. Moja córka ma orzeczoną niepełnosprawność od urodzenia, na leki wydaje się mnóstwo pieniędzy, ja całe życie pracuję gdzie tylko mogę, teraz nie mam pracy i zdrowie też nie najlepsze. Jestem rozwiedziona, alimenty na córkę nie są wcale takie ogromne jak niektórzy myślą. Stypendium córki to ok.1100 zl i na uczelni ponoć to jest najwyższe. Codziennie córka dojeżdża autobusem i tramwajami. PKS nie daje żadnych zniżek, nawet na legit.niepełnospranej osoby. Bardzo chciałabym być bogata i mieć własny dobrze prosperujący biznes, ale nie kążdy ma to szczęście. Moi rodzice całe życie ciężko pracowali i poświecili się dzieciom. Ja zawsze uczciwie pracowałam i zawsze przy redukcji etatów wypadało na mnie, bo nie mam znajomości i nie należę do żadnych klik. Dziękuję Bogu, że córka ma stypendium, bo przynajmniej będzie mogła lepiej się odżywiać i zrobić badania, które są płatne a niezbędne, ale już się martwię, co będzie jak przekroczymy ten próg, wystarczy 1 zł i traci się wszystkie dochody. Ja chciałabym pracować, ale wcale nie jest tak łatwo znaleźć pracę szczególnie po 40-tce. Nikt nie chce być biedny, ale los jest różny. W mojej rodzinie nie pije się alkoholu, nie pali i nie imprezuje. Córka była na na półmetku i studniówce. Nie stać nas na wczasy i żadne wyjazdy. Żyjemy bardzo skromnie i gdybym mogła zarobić na to wszystko, nie korzystałybyśmy z żadnej pomocy, ale czy tylko bogaci mają mieć prawo do kształcenia? Myślę, że nie. Córka kształci się po to, by w przyszłości móc mieć pracę i nie korzystać z pomocy Państwa. Pozdrawiam.