ddt
/ 83.144.90.* / 2016-01-29 10:42
Nie do końca masz rację.
Cały ten przetarg był właśnie próbą przynajmniej częściowego uniezależnienia się od dyktatu obcych. O ile Mielec i Świdnik są całkowicie obce i rzeczywiście nie ma tu mowy o wspieraniu rodzimego przemysłu, a tylko o utrzymywaniu związkowców, o tyle sprawa z Airbusem wygląda inaczej. Airbus jest współwłaścicielem, razem naszym państwem, zakładów PZL w Warszawie. Drugi zakład, gdzie chciał inwestować, to WZL w Łodzi, który jest jednak państwowy. Zakład w Radomiu miałby dopiero powstać i też być współwłasnością Airbusa i Polski. W każdej z tych lokalizacji państwo polskie miałoby jakiś (zależny od umowy) wpływ na to, co tam będzie produkowane.
Mielec i Świdnik stosują obstrukcję wobec produkcji i modernizacji polskich śmigłowców W3 i remontów śmigłowców Mi-8/17, chociaż zobowiązuje ich do tego umowa prywatyzacyjna. Ponieważ to konkurencja dla ich produktów, a odmówić wprost nie mogą ze względu na umowę, to stosują rózne kruczki, żeby zobowiązania te opóźniać. Ponieważ MON w końcu się wkurzył, bo opóźnienia obniżają gotowość lotnictwa, to Mielec i Świdnik liczyły, że MON zdecyduje się w końcu na wycofanie W3 i Mi-8/17 i na kupienie nowych, pochodzących od nich konstrukcji.
Oba te zakłady były tak pewne sukcesu tej intrygi, że do przetargu, wreszcie rozpisanego przez MON, wystawiły nie maszyny jakich MON potrzebował (chociaż zarówno Sikorsky/Boing, jak Augusta mają takie konstrukcje w swoim portfolio), ale te, które Mielec i Świdnik produkują/montują. Czym ułatwiły sprawę MON-owi, bo ich oferty można było odrzucić ze względu na niespełnienie wymagań.
Jednak teraz do sprawy wmieszał się PiS, który naobiecywał niestworzonych rzeczy związkowcom ze Świdnika i Mielca i to właśnie będzie powodem, że jedyna próba uniezależnienia się do obcych koncernów zostanie zaprzepaszczona w imię ratowania stołków związkowców. Nawet nie miejsc pracy pozostałych pracowników, bo Airbus oficjalnie stwierdził, że jeśli będzie w Polsce inwestował, to będzie potrzebował wykwalifikowanych pracowników, a wtedy będzie zatrudniał ludzi zwalnianych w Świdniku i Mielcu na skutek przegranego przetargu (z Mielca do Radomia jest tylko 120 km).