chichot dona
/ 95.40.201.* / 2013-12-08 00:00
Jak podkreślił, obie strony powinny porozumieć się w sprawie utworzenia rządu tymczasowego. Powtórzył jednak, że jest nie do pomyślenia, by syryjski prezydent Baszar el-Asad i ludzie z jego otoczenia odgrywali jakąkolwiek rolę w przyszłej Syrii.
Brytyjskie a ogólniej alianckie zakłamanie.
Jak obie strony mają się porozumieć skoro od razu wyklucza się jedną ze stron i to tą silniejszą mającą więcej atutów? Brytyjski dyplomata to chyba anty dyplomata. Najwyraźniej Brytyjska szkoła dyplomacji schodzi na psy.
Nie dość , że służby Brytyjskie były jednymi z tych które pomogły lub wręcz rozpętały syryjskie piekło to teraz Brytyjscy dyplomaci pitolą takie pitoły, że nie wiadomo czy śmiać się czy płakać?
Może Brytania powinna zacząć od uderzenia się we własną pierś, przyznania się do porażki jej polityki tajnych przewrotów i czym prędzej stabilizować sytuacje w Syrii popierając właśnie Assada. Opozycja to anarchia i własnie ekstremizm islamski ta niby pro zachodnia jest słaba szybko ulegnie ekstremistom. Zachodowi sytuacja w Syrii wymyka się spod kontroli, wymyka się w bardzo niebezpieczna stronę.