Walka z globalnym ociepleniem ... czy jest większy idiotyzm?
Zamiast przystosować się do nieuniknionych zmian klimatu, to postanowiono z klimatem walczyć a raczej walczyć ze zmianami klimatu. Czyli motyka na Słońce i to dosłownie.
Głównym winowajcą (a być może i jedynym) obecnych zmian klimatycznych jest samo Słońce, które to Słońce do znanych już cykli długich i krótkich dodało jeszcze jeden cykl na razie bez nazwy.
Polega to na tym , że od jakiegoś czasu, dłuższego czasu Słońce jest wyjątkowo aktywne. Wysyła (wydala) więcej energii niż zazwyczaj. Stąd zmiany klimatów na wszystkich planetach Układu Słonecznego, nie tylko na Ziemi. Wobec tego cywilizacja powinna się do tych zmian przygotować, przystosować, wszak można przewidzieć gdzie i jakich zmian na planecie należy oczekiwać.
Zamiast tego walczy się ze zmianami klimatu, czyli robi dokładnie to co robił Don Kichot kiedy walczył z wiatrakami. skutek do przewidzenia, czyli żaden, albo gorzej, spotęgowanie strat i ofiar w wyniku zaniechania do przystosowania się do zmian.
Co najciekawsze olbrzymie środki pozyskane z haraczu od (niewinnego) CO2, wcale nie idą na dostosowanie się do zmian, ale skromna część na pozorna walkę z CO2 i na manipulację społeczeństwem (społeczeństwami - mowa przecież o globalnej praktyce) , pozostała olbrzymia większość zagospodarowana jest przez interesy tych którzy na walce z CO2 nazwanej walką z klimatem osiągają największe korzyści.
Chyba jednak ludzie w swojej masie są głupcami skoro bez oporu, bez refleksji pomimo wykształcenia łykają tak spreparowane kluski klimatyczne i bez protestu pozwalają tak się doić.