alo, L-on
/ 93.96.102.* / 2015-06-02 15:22
Ciekawą opinię zamieścił serwis Blomomberg. Wynika z niego, że pierwszy raz od niepamiętnych czasów w USA, wzrost gospodarczy nie wiąże się ze wzrostem konsumpcji ropy. Udział konsumpcji ropy w PKB jest obecnie mniejszy, niż w czasie kryzysu naftowego w latach '70.
Analitycy wiążą to z pojawieniem się bardziej ekonomicznych silników spalinowych, oraz przeprowadzką ludzi do centrów miast, gdzie samochód jest niepotrzebny. Poza tym trzeba zauważyć, że kryzys roku 2008 przysłużył się USA w ten sposób, że w ramach oszczędności przestawiono się tam na "zielone" technologie i to dziś procentuje, zwłaszcza, że równocześnie zwiększono niezależność od importu ropy. Dziś USA produkuje 90% konsumowanej u siebie energii.
Więc szejkom wypadł rynek największej gospodarki świata, który dotąd chłonął każdą ilość ropy, po dowolnej cenie.
Wkrótce świat czeka rewolucja samochodów elektrycznych, jako że niebawem dojdzie do przełomu w technologii baterii, które co najmniej potroją swoją pojemność przy tej samej masie. Trwają zaawansowane prace nad bateriami opartymi o difluorek ksenonu, rozwijana jest koncepcja baterii wysokociśnieniowych z elektrodami w postaci nanorurek. Za niespełna dekadę ta technologia stanie się ogólnodostępna. Trzeba pamiętać, że współczesne elektrownie wykorzystują niespełna połowę swoich zdolności, a w nocy większość energii ich kotłów, których nie da się wtedy wygasić, idzie do atmosfery. Tej energii wystarczy na pokrycie większości zapotrzebowania dla celów komunikacji i transportu.
Więc już za parę lat, bye-bye złote miasta szejków na pustyni i PS w piłce nożnej w zimie!