drauc
/ 2008-07-28 15:49
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
To nie jest takie proste. Od zeszłego roku wywnętrzam się, że nieruchomości są przewartościowane i czeka nas zjazd. Teraz się rozglądam i dochodzę do wniosku, że lekka przecena tak, mieszkania w dużym Krakowie/Wrocławiu itp. po 3000-4000 za m2 raczej nie. Poważniejsze spadki może wywołać wyłącznie jakiś istotniejszy wstrząs Dla rynku nieruchomości może to być istotne osłabienie się złotówki wobec CHF, z tym że żeby zmusiło do wyprzedaży ludzi ubranych w wysokie kredyty, musiałoby chyba być większe niż 20-30 %. I najlepiej połączone z rosnącym bezrobociem, fatalną koniunkturą itp.
Obstawiam jeszcze kilka kilka kwartałów spadku (gdzieś do połowy 2009, może trochę wcześniej, może później), a później powolny jazd do góry w okolice ostatnich szczytów, może trochę ponad. Na poważniejsze załamanie przyjdzie czas, jak się nabawimy prawdziwego nadmiaru mieszkań i pozbędziemy części starej infrastruktury.
Dla osoby chcącej kupić mieszkanie jest to kłopot, jeżeli chciałaby sprzedać mieszkanie kupione w najbliższych latach za powiedzmy 10 lat. Trudno będzie utrafić coś, co nie straci wyraźnie na wartości, a najlepiej pozwoli zarobić. Obstawiałbym coś, co nie jest ani nowym ("developerskim"), ani starym (wielka płyta) blokowiskiem, najlepiej w lekko zaniedbanej dzielnicy z perspektywami rozwoju.
Na mój gust bardzo ryzykowne są domy pod miastem. Im dalej, tym bardziej ryzykowne. Braki infrastruktury, od cholery terenów pod budowę i wygórowane ceny działek i gotowych domów, przy dużej podaży istniejącej i generalnie dużej łatwości zabawy w deweloperkę domów, nie tworzą pewnych perspektyw ;).
Jeszcze jedna uwaga - nie stoję po żadnej stronie rynku, lub też raczej - stoję po wszystkich, bo sprzedałem, chcę sprzedać i chcę kupić ;).
Aha - to co powyżej dotyczy Krakowa, pewnie odnosić sie będzie też do np. Wrocławia. Ale już w Warszawie kształtuje się to nieco inaczej.