kwa.rk
/ 145.100.100.* / 2009-04-07 19:32
gazeta prawna 7.04. "Fundusze inwestycyjne uwielbiają podkreślać, że wy-
niki historyczne nie stanowią gwarancji na przy-
szłość ale może warto byłoby zobaczyć, jak różne klasy
aktywów zachowywały się w trakcie ostatnich recesji, jak
również w momencie kiedy gospodarka wychodziła
z dołka. Jedną z klas, która zachowywała się lepiej niż
akcje, były obligacje korporacyjne, a w szczególności ob-
ligacje o niższym ratingu.
Obligacje wysokodochodowe są klasyfikowane poniżej
tzw. ratingu inwestycyjnego. Ponieważ ich jakość jest gor-
sza, oferują wyższe stopy procentowe, odzwierciedlając
wyższe ryzyko dla inwestora. Ponieważ spółki mogą zban-
krutować, to rating im przyznawany określa, na ile spółka
jest w stanie spłacić swoje zobowiązania i w pewien spo-
sób odzwierciedla jakość tej spółki. Rating inwestycyjny to
niskie prawdopodobieństwo upadku, podczas gdy rating
spekulacyjny oznacza wyższe prawdopodobieństwo.
W miarę jak gospodarka pogrąża się w kryzysie, praw-
dopodobieństwo bankructwa rośnie, co podnosi rentow-
ność obligacji (i powoduje spadek ich ceny). Jak daleko
ten proces zaszedł w 2008? Poziom bankructw sugero-
wany przez obecne rentowności obligacji sięgnął 35%.
Jest to poziom stratosferyczny, zarówno w porównaniu
z ostatnimi dwoma recesjami (10%), jak i latami trzy-
dziestymi (16%).
Jeżeli przyjmiemy, że nie nadchodzi koniec świata, to
obecne rentowności prezentują ciekawą okazję dla inwe-
stora. Kiedy normalność wróci na rynek, oprocentowa-
nie tych obligacji spadnie, co doprowadzi do wzrostu ich
cen. Kluczem jest oczywiście dywersyfikacja ryzyka, ale
dopóki zbankrutuje nie więcej niż kilkanaście procent
spółek z portfela, wychodzimy na swoje. Czy inwestor
akcyjny miałby taki komfort?"