Przedsiębiorca który nie jest w stanie płacić płacy minimalnej niech zwinie interes. Przestanie być tania konkurencją na rynku. A my wszyscy zapłacimy drożej za produkty czy usługi droższego pracodawcy - taka jest cena rozwoju.

Skutki są proste do przewidzenia.
Można zapomnieć o umowach stałych o pracę.
Od 1 stycznia 2012r. zaczną królować wyłącznie umowy zlecenie i umowy o dzieło oraz inne śmieciowe formy zatrudnienia.
Etatów za płacę minimalną nie będzie to też koszt zatrudnienia pracownika przez pracodawcę spadnie do minimum np. chyba 20% podatku od umowy o dzieło. Umowa zlecenie też może wynieść min. 200zł brutto i nikt tego nie może podważyć, ponieważ wszystko zależy od tego jak takie umowy są spisane, czego mają dotyczyć.
Dobre hasło przedwyborcze ale rzeczywistość dla połowy osób pracujących lub wchodzących na rynek pracy jest okrutna.
Brak umowy stałej o pracę oznacza brak szans na kredyt itd.

wszyscy czekaliśmy na wyższe płace, a kiedy wreszcie minimalne wynagrodzenie ma wzrosnąć wszyscy zaczynają psioczyć i pisać czarne scenariusze, nic tylko narzekać, to wychodzi nam najlepiej!

tylko, zeby miec srodki do zycia. jesli przedsiebiorca ma taki badziewiasty interes, ze nie moze zaplacic pracownikowi minimum 2 tys to nich sie za niego nie zabiera. Nie wiem czy pracodawcy to rozumieja ale pracownicy nie pracuja po to, zeby przetsiebiorstwo sie rozwijalo ale po to zeby przezyc. generalnie 90% pracownikow najemnych ma w glebokim powazaniu los swojej firmy. Oni chca dostawac kase na zycie.