Nie ma zasadniczego powodu dla którego Tauron miałby wzrosnąć. Obecni duzi posiadacze Tauronu kupili
akcje po niskich cenach które wymusili na sprzedawcy. Przypominam, że pierwotna emisja miała być w zamierzeniach rządu sprzedana po znacznie wyższej cenie, a nie została, bo duzi powiedzieli że po tyle nie kupią. I rząd się ugiał. Przed czerwcem zeszłego roku dłuugo dłuugo trąbiono że cena emisyjna będzie 70 groszy przed scaleniem (czyli 6,30 po) a potem, szast prast zrobiło się z tego 5,13. Duzi obkupili się za bezcen, a potem tymi kupionymi akcjami zaczeli sterować rynkiem. Bo spodziewali się że Geodeta będzie musiał opchnąć resztę, żeby dociągnąć jakoś rząd Rudego do wyborów. I co? I okazało się że mieli racje. Teraz znowu się obkupili za bezcen. Wszyscy "analitycy", zwłaszcza ci od AT( uwielbiam AT, po prostu ubóstwiam), bredzili coś o liniach wsparcia i zaparcia podczas gdy najzwyczajniej w świecie od jakiegoś czasu wśród grubych chodziły słuchy, że będą opychać akcje, więc uwalali kurs. Oczywiście drobnica nie miała tych informacji. Bo KNF jest od ścigania studentów zmawiających się że jeden od drugiego odkupi jedną akcję, ale grubasów nie tknie. Potem miały być wyniki za zeszły rok a po nich podobno "świeca". I co? I nic. A potem jak grom z jasnego nieba news, że 10% akcji idzie gdzies tam do kogoś poza rynkiem. Z dnia na dzień. A my tu siedzimy i zastanawiamy się dlaczego kurs zachowuje się tak jak się zachowuje. Cóż. Do nas nikt nie dzwoni z newsem: "słuchaj Rysiu, za miesiąc będzie taka transakcja, kupisz sobie taniej. A na razie cicho sza"
A teraz co będzie? Cóż. Można się domyślać.
Rudy zrobił taką dziurę w budżecie, że jakby ten Tauron sprzedać, znacjonalizować, znowu sprzedać i znowu znacjonalizować to trzeba by było powtórzyć ten manewr kilkanaście razy, żeby była jakaś ulga dla budżetu.
W rękach rządu pozostaje wciąż jedna trzecia firmy. To dużo. Licząc po cenie akcji jest to circa about 3mld. Licząc po wartości księgowej jest to jakieś 4,5mld. Ktoś, kto zakłada że jeszcze kupi te pozostałe 30%, wolałby zapłacić półtora miliarda mniej. A teraz jeszcze dodatkowo ma więcej amunicji żeby sterować kursem.
Oczywiście można bezpiecznie założyć że za rok rudy (jeśli go znowu wybiorą, a jak nie to jego następca) sprzeda resztę. I wtedy być może kurs się "odklei".
Albo i nie.
Właścicielowi firmy, lub dużego jej kawałka jest naprawdę wszystko jedno za ile firma jest wyceniana na rynku. Przecież on nie żyje z dywidendy. Jak się ma własnych ludzi w RN to się wyciąga kasę z firmy przez poddostawców, kontrakty na siebie itp. Krótko mówiąc siedzi się po stronie "koszty" a nie po stronie "zysk na akcję". Tylko drobnica liczy na wzrost kursu akcji, albo ociera sobie oczy śmieszną dywidendą.
Jedyne o co możemy się modlić, to o to żeby SP sprzedał resztę tego barachła zanim rynek się zawali. Zakładając optymistycznie że rynek zawali się za 2..3 lata a reszta tauronu pójdzie za rok, to na jesieni przyszłego roku może zobaczymy te 8 zeta. Czego sobie i wszystkim życzę, bo jestem zapakowany w ten szajs po uszy. Trzeba było włożyć kasę na lokatę. Zawsze pół procent ponad oficjalną inflację by było.