GreyMan
/ .* / 2005-06-23 22:49
Na początku lat siedemdzisiątych aktywnie uprawiałem turystykę, chodziłem z plecakiem po górach. W czasie studiów robiłem to w ramach jedynej wówcas organizacji studenckiej. Dzieki temu w ramach studenckiej wymiany wyjechałem na miesiąc w góry do Austrii. Bez tego wyjazd za żelazną kurtynę byłby dla mnie po prostu niemożliwy.Na wystawienie paszportu czekałem ponad trzy miesiące. Przed jego wydaniem zostałem wezwany na rozmowę. Trwała kilkanaście minut. Zostalem poinstruowany o zagrożeniach ze strony imperialistycznych wywiadów. Ostrzeżono mnie, abym starannie chronił paszport przed kradzieżą, bo jest łakomym kąskiem dla obcych służb. Oczywiście utrata paszportu wykluczala przyszłe wyjazdy. Coś tam grzecznościowo potakiwałem. Po powrocie sytuacja się powtórzyła. TYm razem byłem wypytywany, czy były ze strony tubylców (a właściwie "tambylców") jakieś próby kontaktów, które wydały mi się podejrzane. W jakich miejscowościach przybywałem, gdzie mieliśmy załatwone noclegi, jakie organizacje nam pomagały. Wiele pytań było konkretnych, naprawdę trudno było młodemu człowieku je zbywać.Wówczas byłem pionkiem. Osobnikiem kończącym studia jakich wielu. Ale dzisiaj wiem, że obie rozmowy miały związek z tym, że w swoim środowisku byłem mniej lub bardziej nieformalnym liderem. Byłem z pewnością sonodwany, czy się przydam.Politycznie się nie angażowałem. Z kolegami przy piciu wódki przy ognisku kawały na partię na przyjażń z bratnim narodem i podobne tematy leciały równo. Były też poważne dyskusje krytyczne o Polsce, o idotach przy władzy, o potrzebie większej swobody. Tak jak dzisiaj oceniam swoją postawę sprzed lat, to jstem absolutnie pewny, że nie dałbym się zwerbować do donoszenia na przyjaciół i kolegów w kraju.Ale gdyby w inteligentny sposób zaproponowano by mi działalność na rzecz polskiego wywiadu za granicą, to bym się zgodził. Byłaby to dla mnie ówczesnego dwudziestoparolatka powinność patriotyczna. Krytyczny stosunek do porządków i ustroju w kraju to jedno. A działalność za granicą na rzecz kraju to drugie. I działalność dla kraju wogóle wszędzie. Z tego punktu widzenia nie pojmuję, dlaczego Rzecznik Intersu Publicznego uparcie lustruje Oleksego. Moi koledzy z turystycznych wypraw studiujący prawo i historię, którzy przy ognisku prezentowali autentycznie identycznie krytyczne stanowiska jak pozostali, na szkoleniu wojskowym studentów mieli przdział do pionu przyszłych oficerów politycznych. A może też i do rozpoznania.Wojsko studenckie było śmieszna, ale tak jak pamiętam wojsko w ogóle, tradycja wojskowa, autorytet wojska jako organicj narodowej był w naszym małym niezależnym politycznie środowisku znaczny.Nie dziwię się więc jak czytam relacje z teczki Belki, że zadeklarował możliwość wspólpracy z wywaidem za granica i wykluczył współpracę w kraju. Nie byłem komuchem, chciałem wówczas wiekszej swobody, chciałem zmiany. I na miejscu Balki postąpiłbym tak samo