Entuzjasta SLD
/ 83.25.30.* / 2011-11-07 22:44
S t r o n a byłych działaczy Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża
DONALD TUSK, CZYLI PAN NIKT
Opublikowany w ■ aktualności, ■ historia, ■ wywiady, Wyszkowski Krzysztof przez Maciejewski Kazimierz w dniu 6 Listopad 2011
„Tusk obecny pozostaje tym samym prostym, niedojrzałym emocjonalnie, społecznie i politycznie dziewczynkowatym chłopaczkiem, jakim był w roku 1989. To nastroje elektoratu zindoktrynowanego medialnie na akceptację politycznej tandety, łatwizny i podróbki wyniosły go na polityczne wyżyny. Balon łatwo wzniósł się w górę właśnie dlatego, że jest lekki, bo pusty” – z Krzysztofem Wyszkowskim rozmawiają Anita Gargas i Paweł Paliwoda.
Zna Pan Donalda Tuska osobiście od niemal 30 lat.
Kiedy zaczął przejawiać predyspozycje i aspiracje przywódcze?
Muszę przyznać, że zdumiewa mnie rozwój politycznej kariery obecnego premiera. W głośnym wywiadzie dla „Gazety Gdańskiej” z 1991 r. Tusk mówił o sobie, że woli być „macherem z zaplecza” niż pełnić rolę publiczną.
Kiedy byłem doradcą Jana Krzysztofa Bieleckiego, Tusk często pojawiał się w Kancelarii Premiera właśnie jako cichy pośrednik. Kiedy Bielecki, nieco zirytowany tymi zabiegami, zaproponował mu przyjęcie jakiejś funkcji państwowej, która umożliwi mu jawne działanie we własnym imieniu – Tusk stanowczo odmówił. W tym czasie Bielecki nawet mnie ostrzegał przed Tuskiem i jego grupą – „Uważaj na nich”, co było dla mnie zdumiewające, bo byłem przekonany, że sam jest jednym z nich i dopiero wówczas dowiedziałem się, że nie jest członkiem KLD.
To utwierdziło mnie w przekonaniu, że Tusk do eksponowanych funkcji politycznych się nie nadaje, wie o tym
i na roli machera poprzestanie.
Ważnym objawem akcesu Tuska do układu było powołanie go przez Mazowieckiego do składu Komisji Likwidacyjnej Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej. Chodziło o podział gigantycznego majątku monopolistycznego molocha będącego własnością PZPR. Sposób tego podziału miał decydujące znaczenie dla stanu polskiej prasy, a więc również świadomości politycznej całego społeczeństwa. W kwietniu 1990 r., gdy w okrągłostołowym centrum decyzyjnym był nie tylko Jaruzelski, ale również Kiszczak i inni ludzie sowieccy, pełnym zaufaniem tego układu został obdarzony anonimowy dzieciak z „Gazety Gdańskiej”. A jego partnerami byli tacy wyjadacze, jak Jan Bijak, członek KC PZPR i współtwórca „Polityki”, z którą, zresztą, do dziś łączą Tuska bliskie kontakty. Był tam, co prawda, też Andrzej Grajewski, szerzej nieznany wówczas dziennikarz katolicki, ale w tym przypadku decydowało podjęcie przez niego, jak tłumaczy obecnie – na prośbę ministra Bronisława Komorowskiego – tajnej współpracy z WSI jako „Muzyk”. Jakie gwarancje dał Tusk, nie wiemy, ale biorąc pod uwagę skalę majątku, jakim dysponował choćby tylko na Wybrzeżu, musiały być to gwarancje dające układowi pewność jego pełnej służebności.
W jaki sposób ten człowiek zaplecza stał się szefem rządu?
Mam poczucie, że nie jest to skutek charakterologicznej i mentalnej ewolucji Tuska, a raczej radykalnego spłycenia świadomości społecznej. Istnieje taka zupa, mleko z ubitym białkiem, nazywana „zupa nic”. Tusk jako polityk to taka zupa nic – „Pan Nikt”. Tusk obecny pozostaje tym samym prostym, niedojrzałym emocjonalnie, społecznie i politycznie dziewczynkowatym chłopaczkiem, jakim był w roku 1989. To nastroje elektoratu zindoktrynowanego medialnie na akceptację politycznej tandety, łatwizny i podróbki wyniosły go na polityczne wyżyny. Balon łatwo wzniósł się w górę właśnie dlatego, że jest lekki, bo pusty. Po ujawnieniu się fałszu mitu Wałęsy z jednej strony, a z drugiej po planowej i metodycznej akcji niszczenia przez dominujące środowiska medialno-polityczne postaci prawdziwych mężów stanu, takich jak Jan Olszewski i Lech Kaczyński, szeroka publiczność została wytresowana do traktowania polityki jako elementu rozrywki telewizyjnej, obok „Tańca z gwiazdami” czy innego show. W tym second-handzie nie szuka się męża stanu, człowieka powagi, odpowiedzialności, patriotyzmu i ofiarności. Kariera Tuska może być miarą miałkości politycznej znacznej części Polaków. Pan Nikt doskonale komponuje się z intelektualną i moralną pustką swoich wielbicieli.
Kto tę pustkę wytworzył?
To jest trwanie dziedzictwa PRL. III RP tylko formalnie jest nowym państwem, bo choć wiele struktur uległo „transformacji”, to mentalność sowietyzmu przetrwała i nadal triumfuje. Nadal podstawową strukturą, decydującą o kształcie i wpływach wszystkich innych, jest zbudowany przy Okrągłym Stole układ postkomunistyczno-postsolidarnościowo-liberalny, który wartości i postawy państwowotwórcze zwalcza z całą siłą, jako fundamentalne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa. Sojusz byłych właścicieli PRL z agenturą komunistycznych służb specjalnych i wszelkiego autoramentu złodziejami jest układem t