Po chlebek jechałam rowerkiem jakieś 5 minutek, za to pod rórę....zreszło mi sie z pól godziny :-) Rano panowie młócili zboże, po czym pili, zaczynali się lać :-) Policja i te sprawy :-) ale wieczorem, znów wszyscy ochoczo, do roboty stawali....to cenie w góralach, zawzięci, bojowi, ale jak robotę trza zrobić, to nic ich, nie powstrzyma :-)))) Nikt tego nie zrozumie, kro w górkich klimatach, nie spedził, choć miesiąca ...:-))))))