acomitam
/ 83.25.231.* / 2007-11-17 13:22
Taki tekst skompromitowałby każdego ideowego polityka, posiadającego zasady i coś, co niemodnie można nazwać kręgosłupem moralnym. Ale D. Tusk jest ze szkoły pragamatyków, podobnie jak wielu jego kolegów partyjnych. Szkoła ta uczy, że nie ma zasad, że tylko ludzie zaściankowi, nienowocześni, jednym słowem - ciemnogród, ulegają wpływowi idei, w obronie których są gotowi walczyć i - jeśli wymaga tego sprawa - ginąć. Są tylko okazje, tu i dziś, które trzeba wykorzystywać. Stąd zajadła krytyka naszych zrywów niepodległościowych, które kosztowały nasz naród tak wiele, jaka spada na nas z ust pragmatyków. Pragmatyk widzi sprawę tak: jeśli Niemcy zażądają od nas zwrotu mienia pozostawionego przez uciekających w poszukiwaniu lepszego bytu "przesiedleńców", należy się na to bezwarunkowo zgodzić, bo przecież płacą, a kto płaci - ten wymaga. To nieważne, że Niemcy dopuszczali się na naszym narodzie zbrodni wręcz niesłychanych, że wyrządzili tyle krzywd. Niedawno w radio słyszałem audycję o "działalności" Niemców w województwie pomorskim: w Gdyni, Gdańsku, Wejherowie., Rumii. Znane są przypadki, kiedy żywcem zakopywali dzieci uczepione swoich pomordowanych matek. I teraz Erika Steinbach, Niemka bodaj z Wejherowa czy Rumii, której tatuś dzielnie służył III Rzeszy ma czelność domagać się od nas jakiegoś wyrównania krzywd, które niby Polacy wyrządili biednym Niemcom. Pragmatyk dalej myśli tak: jeśli urzędnicy Unii Europejskiej zażadają od nas zrzeczenia się części suwerenności, za którą nasi dziadowie i ojcowie oddawali życie, należy się bezwarunkowo zgodzić, bo przecież płacą, a kto płaci ten wymaga. Po drugie można by się narazić na zarzut nienowoczesności, a tego pragmatyk boi się jak ognia. Taki zarzut mógłby skutkować radykalnym zmniejszeniem szans i okazji, które pragamatykowi są niezbędne do życia i działania. O żądaniach Światowej Organizacji Żydów i stosunku do sprawy pragamatyków nawet nie będę pisał. Jest jasne, że co jak co, ale krytyka Bronisława Geremka byłaby dla pragmatyka zbyt bolesna, aby miał do owych żądań krytyczny stosunek.