bobi22
/ 178.36.85.* / 2013-03-04 08:24
Mój wnuk przyjechał do mnie na wakacje z zagranicy. U mnie uległ wypadkowi. W szpitalu w Chodzieży (wielkopolskie) podejrzewali pęknięcie śledziony. Wezwano chirurga, aby zrobił USG. Hrabia przyszedł i powiedział, że dziecku USG nie będzie robił. Na pytanie innego lekarza dlaczego nie zrobi badania przecież organizm dziecka jest taki sam jak dorosłego , nie odpowiedział , tylko dalej stwierdził, że i tak nie zrobi. Na sygnale dziecko prawie półprzytomne jechało do Piły (25 km od Chodzieży), tam też na izbie przyjęć schody - nie chcą dziecka przyjąć, nie chcą do mnie kontaktu (telefonu) bo dziadek i babcia to nie rodzina. W końcu przyjęli. Na oddziale skandaliczne warunki. Pielęgniarki piją kawkę, dzieci brudne, płaczą chodzą po korytarzu. SKANDAL. Taka jest rzeczywistość Służby zdrowia w tym chorym kraju. Pamiętajcie dziadkowie i babcie. Jak przyjadą do Was wnuki na wakacje musicie od ich rodziców mieć zezwolenie na opiekę potwierdzone przez notariusza (tak powiedziano mi w szpitalu), bo nie dowiecie się nawet o jego stanie zdrowia. BABCIA I DZIADEK TO NIE RODZINA. PAMIĘTAJCIE