Zatrudnienie pracownika nie może być dla pracodawcy wyrokiem na całe życie, bo niby i dlaczego? Kiedyś było logicznie i bez umów śmieciowych. A jak? Po prostu pracownika zatrudniało się na czas nieokreślony, a ewentualny czas wypowiedzenia zależał od stażu pracy. Bez konieczności bzdurnych uzasadnień zwolnienia, z którym za każdym razem pracownik biegnie do sądu, bo ten jest bezpłatny i zawsze staje po stronie pracownika. Jak firmę stać było na pracownika to ten pracował, jak sytuacja się pogorszyła, to ten dostawał wypowiedzenie z zachowaniem terminu wypowiedzenia i sprawa była dla obu stron jasna. Nie było oporu i lęku żeby zatrudniać pracowników tak jak jest teraz. A wszystko to pozmieniali głupi politycy w imię niby większej osłony pracobiorcy. Jak ta "osłona" wygląda w praktyce sami widzicie...

Heh - zamiast negocjować nowe proponuję dobrać się do dupska tym co przeginają z umowami na czas określony.
z tego co się orientuję - jeśli teraz wprowadzą nowelizację, nową ustawę lub rozporządzenie, skończy się to tym, że zmiany będą obowiązywać od nowa. Czy li od nowa będzie biegł czas na te 24, czy 36 m-cy. A pamiętajmy, że umowy na czas określony królują u nas od 2008. Jak dodamy do tego jeszcze 2 ?(minimum) lata, to niektórzy na takich warunkach (najczęściej nie mogąc korzystać z pełni praw pracowniczych) będą żyli już szósty rok. A i to nie daje gwarancji, że po tych dwóch - trzech latach pracodawcy będą działać zgodnie z prawem. Bo w tym zakresie się nic przecież nie zmieni.