anty-audiofil
/ 83.9.136.* / 2015-07-27 17:52
Tak, słyszałem wzmacniacz za 10.000 i brzmiał gorzej niż amplituner stojący obok, który kosztował 1800 zł. A amplituner brzmiał lepiej, bo po pierwsze miał cyfrową korektę akustyki pomieszczenia, czego nie miał ten goły wzmacniacz, po drugie był wykonany na tranzystorach a nie na lampach wprowadzających dodatkowe zniekształcenia.
Prawda jest dość przykra i brutalna dla aufiofili: wyścig w konstruowaniu coraz lepszych wzmacniaczy zakończył się w latach 90-tych, z chwilą gdy scalona końcówka mocy za $3 dorównała parametrom audiofilskich konstrukcji. Wszystko, co przyszło później to już tylko pomysły na wyciągnięcie więcej kasy od bogatych snobów. Zdziwiłbyś się, jak łatwo zrobić obecnie audiofilski wzmacniacz. Bierzemy tanie tranzystory / układy scalone kosztujące góra $10 / kanał i łaczymy zgodnie z jakimś popularnym projektem z internetu. Teraz aby ktoś nas nie posądził o szustwo, dorzucamy gałkę regulacji głośności ze złota i koniecznie posrebrzane kable głośnikowe z miedzi 99.99999% tylko za $2000 / m (bo czysta miedź to czysty dźwięk) i już mamy konstrukcję godną audiofila. Jak dobrze pogrzebiesz w Internecie, to znajdziesz przykład kolesia, który sprzedaje taki wzmacniacz słuchawkowy w pięknej lakierowanej obudowie za grubą kasę. W środku pudełka zwykły CMOY polutowany na elementach ze sklepu elektronicznego i to nawet nie na płytce drukowanej, a na zwykłych bezczelnych pajączkach. No, ale audiofile łyknęli bajeczkę, że płacą za "dokładnie wyselekcjonowane elementy i za genialny projekt" :D