issael
/ 89.108.223.* / 2010-10-12 20:12
Wielka tragedia. Wielki dramat rodzin, których członkowie zginęli w tym wypadku.
A jednocześnie, coraz częściej dochodzą do mnie informacje, że w "ludzie" wzbiera gniew.
I co ciekawe nie jest to gniew przeciwko kierowcom busów, łamiących przepisy drogowe.
Jest to gniew przeciwko rządzącym. Docierają do mnie sygnały, że to co dzieje się prawie w całej Polsce, to efekt ubóstwa, wręcz biedy. To z biedy, prowincjonalna Polska, jest taka jaka jest, to bieda , zmusza dziesiątki tysięcy, do codziennego ryzykowania swoim życiem.
Dziesiątki tysięcy a może nawet setki tysięcy, godzi się na uwłaczające warunki pracy za marne wynagrodzenia. Bez odpowiednich zabezpieczeń, nawet bez odpowiednich ubiorów ochronnych. Możliwe , ze o wiele głębsza "prowincja" jest w centralnej Polsce, głębsza niż na tzw ścianie wschodniej. To na prowincji, jest normą , że tzw transport BUS-owy, łamie przepisy drogowe, przewożąc więcej pasażerów niż dopuszczają odnośne przepisy, np. tyczące ilości osób, jakie może przewozić dany pojazd w tym Bus.
To na prowincji normą jest, takie przewożenie pracowników, jak w tym "feralnym" busie.
To nie tylko z powodów skąpstwa pracodawców. Takie są realia ekonomiczne.
Aby polski produkt był konkurencyjny, musi być tani pracownik. Nawet to słynne upychanie pasażerów Busowych linii rejsowych, podyktowane jest realiami ekonomicznymi. Albo cena biletu/przejazdu jest niska tzn dostosowana do możliwości miejscowych, albo wysoka i miejscowych na to nie stać. W Polsce możecie konkurować praktycznie jedynie tania siłą roboczą. Bardzo tania siła roboczą, A to pociąga za sobą wszystkie następstwa.
Rządzący bardzo chętnie wprowadzają europejskie obciążenia, w tym ceny podstawowych produktów, jak np ceny energii/paliw. Natomiast wzrost dochodów jest już znacznie mniejszy, a już na prowincji wręcz niedostrzegalny. W sumie, wzrost obciążeń jest większy niż wzrost przychodów. Dlatego prowincjusze, radzą sobie jak mogą. Kombinując i oszczedzając na wszystkim, nawet na swoim bezpieczeństwie/życiu.
Wprawdzie statystyki nie sa tak żłe.Ale co to oznacza? Czy populacje wielkomiejskie i pracownicy szeroko rozumianego budżetu to wszyscy? A i oni narzekają.
Coraz częściej, widać, odporność na tzw propagandę. prowincjusze maja dosyć telewizyjnego mydlenia, telewizyjnego "realu". Ich real jest coraz bardziej inny niż to co serwują im wszelkie media. Jest coraz więcej żalu i bezsilnego gniewu. A prowincja w Polsce to baardzo dużo ludzi. To bardzo dużo gniewu.
Zapewne różnego rodzaju pijarowcy aktualnych partii, już pracują jak ten "potencjał" zagospodarować. Ale chyba będą mieli kłopoty. Prowincja już nie wierzy, już nie ufa.
Co będzie, jak pojawi się ktoś komu jednak uwierzą? Ktoś kto potrafi ich "zagospodarować" ?