Witam, dzis w pracy na porannej kawie rozmawiałem ze sprzątaczką pracującą w naszej firmie, od słowa do słowa dowiedziałem się o jej problemach ze spłatą kredytu, który w 2000 roku został przez nią podżyrowany. Kredyt był na kwotę 9.000 zł, dłużnik spłacił 3.000 zł do 2002r. W 2009r. nieświadoma niczego kobieta otrzymała nakaz sądowy spłaty jako poręczyciel zadłużenia w kwocie 6.100 zł plus odsetki w wysokości ok. 34.000 zł do dnia zapłaty. Kobieta płaci miesięcznie po 500 - 700 zł od 2009 r. (płaci systematycznie) a suma wpłat wynosi już około 15.000 zł. Nie znam dokladnie całej sprawy, więc nie mogę przytoczyć szczegółów ale zastanawiam się czy to nie jest jakiś przekręt, bo wyliczyłem sobie ustawowe odsetki od kwoty 7.000 zł i wyszło mi około 17.000 zł do spłaty. Pani ta jest kobietą po 50tce, ze zrujnowanym zdrowiem i na zasiłku rehabilitacyjnym, nie ma internetu i boi się iść do prawnika bo nie ma pieniędzy na konsultacje. Czy istnieje jakaś możliwość anulowania takich odsetek czy też zaliczenie wpłat na poczet spłaty kwoty początkowej ? Podam numer do tej pani 511567928 (Ewelina) , może jakiś biegły w temacie kredytów i odsetek poradziłby co zrobić z taką sprawą bo odsetki mimo spłat wogóle nie maleją. Nie odpowiem na żadne pytania tu na forum, bo sprawa został mi naswietlona w trakcie 15 minut, może ktos życzliwy skierowałby tę panią na jakieś pomysły co z tym zrobić, bo jest mi jej żal.