JX
/ 91.193.160.* / 2009-11-21 11:12
I w tym jest cały problem, że dla SIEBIE, a nie dla kraju i narodu, któremu powinien służyć.
O rządzie, którym "kieruje", mówi "mój rząd", co wskazuje albo na symptomy megalomanii, albo na potrzebę wzmocnienia wrażenia, iż naprawdę rządzi.
W sytuacji, kiedy wyniki sondaży pokazują na skalę niezadowolenia społeczeństwa:
Wg Interia (http://tnij.org/ewqb) - na 10.097 osób źle ocenia rząd 19%, a bardzo źle 44%,
czas już, aby wierzącym w demokrację nieco ograniczyć liczbę aktorów politycznych.
Kiedyś Kaligula, szantażując senatorów, doprowadził do wyboru konia na senatora, kpiąc z ówczesnego systemu demokracji.
Rozwój metod rządzenia sprawił, że ludzi już nie trzeba szantażować. Sami głosują jak chcą, wybierając kogo trzeba, a wybrani udają, że rządzą. Kiedy wybrani uwierzą, że mają władzę, a przygotowane cugle nie pomogą, to jest początek ich końca. Czasem nawet dramatycznego.
Jak śpiewał słynny Freddie Mercury: "The show must go on", czyli przedstawienie musi trwać. A ludzie, jak mawiał Lenin, to tylko nawóz historii.