reakcjonista.
/ 109.243.66.* / 2010-02-12 16:41
Za nieograniczaniem liczby posłów też przemawiają różne fakty (tak dla jasności nie upieram się przy tym, tak tylko głośno myślę):
- czesto porównując liczby posłów przypadającą na 1000 mieszkańców podaje się przykład USA - duży kraj a relatywnie mała liczba senatorów - pomijając jednak fakt, że na każdego senatora przypada około 30 (podaje z pamięci, bo nie chce mi się szukać w necie) różnych na stałe zatrudnionych urzędników, którzy organizują mu prace, doradzają, piszą pisma, itd. Nie licząc oczywiście ekspertów zatrudnianych w sprawach jednostkowych. Jeśli się ich uwzględni, to polski parlament nie wypada już najgorzej. Pamiętać należy ptzy tym, ze chociaż każda oszczędność w wydatkach szeroko rozumianej administracji jest ważna, to jednak oszczędność z tytułu zredukowania liczby posłów o 160 jest śladowa w stosunku do całego biudżetu.
- nie podzielam twojej oceny wysokości kosztów zatrudniania ekspertów. One zazwyczaj są o wiele droższe, zwłaszcze te sporządzane przez różne kancelarie i stowarzyszenia. Tanie są tylko takie opracowania która mają charakter działań lobbingowych, ale chyba nie na takich ekspertyzach powinni się opierać posłowie, nie mówiąc już o tym, że muszą je czytać ze zrozumieniem, a do tego potrzebna jest wiedza fachowców do których ma się zaufanie.
- sprawne zarządzanie pracami sejmu jest oczywiście ważne, tyle tylko, że sejm nie jest zwykłym urzędem. Gdyby tak było wystarczyłoby zatrudnić raz na zawsze tzw. fachowców i mielibyśmy sprawną maszynę urzędniczą do stanowienia prawa. Ja jednak uważam, że przede wszystkim sejm powinien składać się z naszych przedstawicieli i chociaż to trochę utopia, to jednak powinniśmy cały czas kierować się tą myślą i tak ustalać zasady funkcjonowania parlamentu, aby nie tracić demakratycznego charakteru tej instytucji. Większa liczba posłów sprzyja temu. Tak mi się wydaje.