Żeby zostać premierem trzeba mieć:
1.trochę oleju w głowie,
2. minimum odwagi,
3. lojalne zaplecze polityczne.
Jak przyjdzie do podziału łupów, to ta lojalność może okazać się złudna i rywale mogą zrobić to samo z wodzem co on np. zagrożony i zaniepokojony wzrostem popularności swoich najwierniejszych kolegów, zrobił z nimi. Wtedy odskocznia na prezia może okazać się trumną, która pogrzebie wodza na wieki.

Ja, pomimo poparcia dla PO, wolałbym, aby premierem został Bogdan Zdrojewski, człowiek, który ma rzeczywiste, menedżerskie sukcesy we Wrocławiu. Jeśli to samo przełożyłoby sią na Polskę, to byłoby wspaniale. Pozdrawiam Wrocławiaków znad polskiego morza.

człowiek chory na władze chce być prezydentem a nie premierem, gdzie odpowiedzialność jest wieksza