Oszołomowaty
/ 89.228.243.* / 2010-04-28 17:06
Po "kłamstwie katarskim", Panie Tusku, to możesz sobie mówić co Ci ślina na język przyniesie. Poza tym ,nie wskażesz winnych bo musiałbyś wskazać siebie i swój PRrząd - a do tego zdolny nie jesteś jak każdy gówniarz na twoim podwórku. Tutaj coś z realu od Kataryny, dla rozjaśnienia sytuacji:
"...10 kwietnia Jarosław Kaczyński w tragicznej katastrofie traci ukochanego brata i swoich najbliższych współpracowników. W sekundzie zawalił się jego świat, a on sam jeszcze na miejscu katastrofy mówi przyjaciołom, że to koniec jego życia. Przez kolejne dni media donoszą, że wysoce prawdopodobne jest całkowite wycofanie się Jarosława Kaczyńskiego z polityki, tak bardzo jest załamany.
10 kwietnia wszyscy Jarosławowi Kaczyńskiemu współczują. Wybierający się do Smoleńska premier Tusk proponuje mu nawet miejsce w swoim samolocie. Kaczyński odmawia, bo podróż ma już zaplanowaną, leci z najbliższymi przyjaciółmi i współpracownikami wyczarterowanym samolotem. Ale ta odmowa zostanie mu zapamiętana. I w stosownym momencie publicznie wytknięta.
Rzeczpospolita: Wstrzymywaliśmy nasz wylot, czekając na decyzję prezesa PiS – mówi "Rz" rzecznik rządu Paweł Graś. Jarosław Kaczyński odmówił, bo miał już własny samolot. – Rozumiemy jego ból, ale ta odmowa była urażająca – dodaje inna osoba z otoczenia Tuska.
Po 10 kwietnia wszyscy wstrzymali oddech. Co zrobi Kaczyński? Co powie Kaczyński? A on nie mówił nic, nie reagował ani na "awanturę wawelską" i oskarżanie go o wciśnięcie brata na Wawel w celach politycznych, ani na coraz głośniejsze wywody o współodpowiedzialności, a potem już nawet wyłącznej odpowiedzialności, brata za śmierć własną i blisko stu towarzyszących mu osób. Milczy i zastanawia się co zrobić, gdy wszystko przestało mieć sens. I jak sprawić, żeby go znowu nabrało.
I zrobiło się jakoś nieswojo. Bo PiSowi rośnie, a Kaczyński nie robi i nie mówi nic, co mogłoby być punktem zaczepienia. jak tu w takich warunkach dziennikarstwo uprawiać? Od 2005 roku, bez względu na to kto rządzi, polityka kręci się wokół Jarosława Kaczyńskiego i chyba już nikt nie umie komentować polityki bez odnoszenia wszystkiego do niego. A teraz on milczy.
Ale i z tym milczeniem można sobie poradzić, trzeba tylko uruchomić wyobraźnię i nie mogąc komentować tego co powiedział lub zrobił, można komentować to co - na pewno, na bank, nie ma innej możliwości! - powie i zrobi. Więc zatrzymana na żałobny tydzień machina ruszyła, a komentatorzy mogą się zająć tym co umieją i lubią najbardziej - dowodzeniem diabolicznego charakteru Jarosława Kaczyńskiego i jego podłej natury. Szkoda miejsca, żeby zacytować te wszystkie prognozy wolnych od nienawiści publicystów, którzy nie dzielą tylko rzetelnie i bezstronnie opisują rzeczywistość, na temat tego co się będzie działo, gdy społeczeństwo drugi raz popełni błąd i wybierze Kaczyńskiego. Ale wreszcie jest! Odezwał się! Jarosław Kaczyński się odezwał! Co prawda tylko na piśmie, więc nie można starym zwyczajem pokazać jego wykrzywionej miny i ponurego grymasu ale dobre i to. Wyposzczeni długim milczeniem opłakującego brata Kaczyńskiego mogą sobie wreszcie użyć. I ulżyć, bo konieczność dostosowania się do żałobnego nastroju, który nagle ogarnął zmanipulowane społeczeństwo (bo, jak wiemy, żałoba Polaków jest wymuszona, udawana i nieszczera, w przeciwieństwie do współczucia Putina, który tak się przejął, że nawet "przełom emocjonalny" przeszedł) była już nieznośna. Ile można udawać poważną minę i gryźć się w język za każdym razem gdy do głowy przyjdzie błyskotliwa uwaga o wzroście lub kocie Kaczyńskiego.
Jarosław Kuźniar: Szczególnie, żewszystkich przebija prezes Kaczyński. Jak każdy normalny człowiek współczuję mu bólu; nie widzę siebie w takiej sytuacji. Ale on samprowokuje do ataku. Pisze w liście-manifeście: "Tragicznie przerwane życie Prezydenta RP, śmierć elity patriotycznej Polski, oznacza dla nas jedno: musimy dokończyć Ich misję. Jesteśmy Im to winni, jesteśmy to winni naszej Ojczyźnie (...). Wszystkich, którzy chcą kontynuować dzieło ofiar smoleńskiej tragedii, którzy chcą by prawa Polska i prawi Polacy - jak pięknie powiedział przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek - na zawsze podnieśli głowy, wzywam do współpracy. Bądźmy razem. Dla Polski. Polska jest najważniejsza".PiS gestami Jarosława Kaczyńskiego, Jana Pospieszalskiego i Jacka Kurskiegoodbiera sobie prawo do współczucia. Idzie na wojnę, gdzie nie ma zasad, szacunku, ciepła. Na własne życzenie. Przedstawienie Pospieszalskiego w programie „Solidarni 2010”w TVP albo pomysł by za poparcie dawać czarno-biały obrazek ze zdjęciem prezydenckiej pary unieważniają każdą formę żałoby.Nie ma zasad, to wyłączna zasada tej kampanii.
Nie trzeba więcej dowodów, że cokolwiek Kaczyński powie lub zrobi, zostanie wykorzystane przeciwko niemu, skoro nawet tak stonowane oświadczenie wyjaśniające dlaczego mimo ogromnej straty i bólu postanowił kandydować na prezydenta może być powodem do odtrąbienia ataku.