koda123
/ 79.162.130.* / 2011-09-25 16:33
Aby wyjaśnić dokładnie problem stwarzam hipotetyczną sytuację. Istnieje klasa, do której uczęszcza niejaki Donald Tusk. Nauczycielka nazywa się Pani Fakt (Bez aluzji do dziennika) Przyjrzyjmy się wszystkim czterem klasom (latom) edukacji i zobaczmy jak faworyzowanie wpływa na jego naukę (rządzenie). Już pierwszym roku Donald nie okazuje się być wybitnym uczniem, ale wykonał kilka ciekawych zadań, które warte były oceny i szacunku (schetynówki, orliki). Można powiedzieć, że zasługuje na uznanie. Mija rok kończy się pierwsza klasa, a zaczyna druga. Pan Donald przestaje się uczyć, bowiem zauważa, że i tak, niezależnie od tego co napisze, zawsze dostaje piątkę. Mija drugi rok. Zaczyna się trzeci. Donald zadowolony z tego, że i tak dostaje piątki przestaje wykonywać zadania domowe, spóźnia się na lekcje, wolny czas spędza w piaskownicy zwanej Sopotem. Mija trzeci rok i zaczyna się czwarta klasa. Tusk nadal chwalony przez Panią "Fakt" nie dość że nic nie robi to jeszcze zaczyna szkodzić, drze książki , rysuje biurko (przykład, podwyższenie Vat, ograbienie OFE, niekorzystna umowa gazowa z Rosją) Podsumowanie. Celem tego mini eseju (jak zwał tak zwał) nie jest przekonanie czytających aby popierali tego a tego pana, tylko aby czytający spróbowali wziąć pod rozwagę tezę, że jeśli media bezinteresownie popierają jedną stronę konfliktu władza gnuśnieje. Sytuacja ta nie tyczy się tylko Polski, ale również choćby Włoch (Berlusconi, i jego dwie telewizje, czy Rosji). Władza robi się coraz mniej skuteczna, aż w końcu przestaje działać zupełnie. Gdyby media były obiektywne i chwaliły za sukcesy jak np. orlik, schetynówki co niewątpliwie jest zasługą, jednocześnie krytykowały za słuszne błędy: stocznia, afera hazardowa, drogi, kolej, umowa gazowa, brak reform, OFE, VAT; Donald miałby impuls do działania i wiele innych spraw nie zostałoby zaniedbanych. Krytyka z początku spowodowałoby wahnięcia sondaży, ale zachęciłoby rząd do działania. W klasie u Pani Fakt; nie ma jednak presji, nie ma działania. Podstawowa zasada behawioryzmu. Reakcja taka jaki impuls. Dlatego na samym końcu stawiam tezę, że za obecny stan Polski winę ponosi w większej mierze nauczycielka Pani Fakt; niż sam Tusk, który przez Panią "Fakt" wychowany został na rozpieszczonego gówniarza. Donald Tusk nigdy nie miał predyspozycji do bycia człowiekiem reform i działania (zdanie przytłaczającej większości politologów). Tu jednak pojawia się paradoks. Bo oto dzięki działalności Pani Fakt przeciętny uczeń (w historii wielu przeciętnych ludzi dzięki uporowi osiągało wiele) po czterech latach rządzenia stał się uczniem miernym . W chwili obecnej Tusk ma gorsze kwalifikacje do rządzenia, niż cztery lata wcześniej. W imieniu swoim ale myślę, że nie tylko swoim, chciałbym podziękować Pani "Fakt" za to czego dokonała. Pani Fakt musi być z siebie wielce dumna.