Jak to pisał jeden znany spekulant giełdowy - czy będzie rosło czy spadało zależy od tego czy jest więcej głupców niż akcji lub odwrotnie. Giełdy rozwijają sie od hossy do bessy, w końcowce hossy doświadczeni inwestorzy, kórzy iwestowali w fazach, kiedy kupuje sie akcje, realizują zyski i przechodzą one w tzw. słabe ręce. Wreszcie przychodzi nagle moment i akcje, nie wiadomo dlaczego, ku zdumieniu inwestorów, a nawet ekspertów, zaczynają nagle spadać. Wtedy wszyscy próbują przecisnąć się przez te same, wąskie drzwi usiłując sprzedać. Piątkowy komentarz n.t. rynku wspominał, że w ciągu ubiegłego tygodnia mieliśmy do czynienia z dużą dodatnią bazą na kontraktach, a w takich sytuacjach naturalnym zachowaniem jest zajmowanie pozycji krótkiej na kontraktach i kupno akcji, ktore podbijało ich ceny. Teraz
akcje będą musiały powrócić na rynek i podstawowe pytanie jest czy pojawi się popyt, ktory będzie w stanie te
akcje odebrać. Do rozliczenia pozostało 5 dni i 44 tys. kontraktów. Próba rajdu na metalach w ub. tygodniu ze strony funduszy spekulacyjnych, z uwagi na brak informacji uzasadniających wzrosty okazała się nieudana i w piątek doszło do sporych spadków cen, także metali szlachetnych i ropy, co jest dziś kontynuowane. Ceny miedzi na gieldzie w Szanghaju spadły dziś o maksymalny dopuszczalny limit 4%, najmocniej od dwóch miesięcy. Napływające dane potwierdzają osłabienie w gospodarce światowej i utrzymującą się presję inflacyjną. Istnieją poważne obawy, ze problemy rynku nieruchomości w USA, które dopiero mają się ujawnić, będą przyczyną osłabienia wzrostu gospodarczego, a więc i popytu (m.in. na miedź) przez co utrzymanie obecnych cen nie będzie możliwe.