Nie rozumiem waszego oburzenia czytelnicy. Analitycy po prostu po mistrzowsku wykonują swoją robotę - naganiają bezmyślny tłum na kolejną pseudohossę, co by ci oddali resztki swych ciężko zarobionych i uciułanych groszy rekinom. Analitycy z tego żyją, że ludzie myślą, że wróciła hossa, stąd nic dziwnego, że i to odbicie zdechłego kota kreują na hossę.
Takich pseudohoss mieliśmy w tej bessie już kilka, każda miała nawet podobny 400 punktowy rozmiar (na WIG20 odpowiednio: 3200-3900, 2720-3150, 2404-2700, 1471-1920 i obecna - 1253-1650) i nie ma już po nich dawno śladu a schemat był zawsze ten sam: jakiś grubas (prawie na pewno jest to JP Morgan) najpierw sztucznie i wbrew jakiejkolwiek logice i ruchom na innych rynkach gwałtownie winduje WIG20 do góry przy pomocy selektywnego popytu (tym razem atak był na KGHM i Lotos) i potem trzyma go wysoko przez kilka dni, czasem trwa to tydzień dwa. Od razu widać te nietypowe ruchy i że właśnie duży rekin wpłynął na parkiet choćby po tym, że nasza giełda nie reaguje wtedy w ogóle na spadki innych parkietów, nawet USA, co jest wysoce nietypowe i powinno obudzić natychmiastową czujność. Wtedy niczego nie świadomy bezmyślny tłum domniemywa, że to już hossa (tłum rzecz jasna nie myśli, bo hossa nie przychodzi w środku bessy i w sytuacji, gdy gospodarki coraz szybciej zwalają się w przepaść z danymi najgorszymi od 70 lat), po czym ten sam tłum rzuca się w panice na
akcje w przekonaniu:
"to ostatni moment, teraz będzie już tylko drożej a taniej nigdy, kto nie kupi teraz ten przegra życie"
i dołącza swe ciężko zarobione pieniądze a wtedy grubas wywala papiery i strzyże baranów z resztek oszczędności i godności. Ten żałosny obraz przypomina nalot niczego nieświadomych owadów na ogród owadożernych roślin. Przy okazji grubas zarabia na kontraktach, bo najpierw wyciska S-ki z rynku terminowego a z drugiej strony zajmuje po cichu na tej sztucznej górce krótką pozycje na kontraktach na następnej serii. Tak było w tym miesiącu, gdy na serii czerwcowej widzieliśmy codziennie po 20-30 S-ek otwieranych po cichu przez tegoż grubasa. Nie każdy wie, że to może oznaczać tylko jedno: że za chwilę będą kolejne ostre spadki i grubas zacznie wywalać papiery co by zarobić zarówno na nich jak i na kontraktach. Ta pseudohossa jaką było do czwartku widać na Wigach (od piątku się skończyła i dalszy ciąg tego końca zobaczycie od przyszłego tygodnia) to tylko sztuczka pod tego rodzaju zarobek. Ten sam schemat w ciągu ostatniego miesiąca trwał na węgierskim BUXie, który falował w takt naszych Wigów i nawet po dokładnie tyle samo spadaliśmy tick po ticku (ten sam rekin robił tam ruchy, poza tym ten sam grubas szalał w Czechach i w Rosji). Oczywiście grubas wie, że zrobi co zechce z tłumem, bo kto będzie w to wszystko wnikał. Masy nie myślą, jedynie pobieżnie traktują to co widać i biorą wszystko 'face value', jak to mawiają Angole. Dlatego jak giełda sztucznie rośnie 3 tygodnie to tłum myśli, że teraz będzie już rosła bez przerwy przez następne 3 miesiące. Typowy owczy pęd, przypomnijcie sobie co jeszcze chocby niedawno działo się z nieruchomościami, w które tylu wtopiło.
A analitycy, no cóż, jak wspomniałem robią po mistrzowsku swą robotę i naganiają niczego nie świadome owieczki na byle wzrost. Naprawdę nie miejcie im tego za złe, taki to zawód. Robilibyście dokładnie to samo na ich miejscu gdyby wam za to płacono, naprawdę. Nie pisalibyście prawdy, że za chwilę spadniemy dalej bo to tylko sztuczki rekina, bo nikt by was nie zatrudnił ani nikogo nie nakłonilibyście do giełdy. Proste jak drut. Jak już naprawdę chcecie inwestować na giełdzie to róbcie wszystko poza słuchaniem analityków, wtedy jest szansa, że nie tylko nie stracicie, ale nawet że zarobicie. Ja analityków czytam tylko dla rozrywki i żeby studiować sobie na tym przykładzie pułapki psychologiczne w jakie wpadają. Ich 'logika' jest zresztą niezwykle prymitywna - kiedy rynki rosną, chocby chwilę, to oni piszą, że tak już będzie cały czas. I na odwrót. Po co Wam ktoś kto mówi Wam tylko ciągle, że będzie to co widać? Do takiego czegoś nie potrzeba Wam czytać analityków. Takie naiwne prognozy mogłyby Wam wygłaszać nawet Wasze własne dzieci lub Wy sami sobie przed lustrem. Ktoś kto mówi, że to widać będzie widać jutro nie jest żadnym skutecznym prognostykiem. Nawet wrózbita i pogodynka mają dużo większą skuteczność w kwestii prognoz.
Bardziej wnikliwym polecam wpisanie do googli frazy w cudzysłowiu "koniec bessy". Zobaczycie, jakie kwiatki wam wyskoczą. Na przykład artykuły analityków z lata i kwietnia zeszłego roku o końcu bessy lada moment, gdy tymczasem chwilę potem mieliśmy krachy na giełdach na jesieni a potem nowe dna na początku obecnego roku. Kto nie wierzy niech wpisze do googli choćby zdanie 'Mark Mobius koniec bessy' a sam zobaczy. Anale zawsze pisali o końcu bessy, choć to było tylko odbicie zdechłego kota a potem zawsze i tak spadało jeszcze dwa razy tyle co rosło i dawne dna pozostawały daleko w gó