Wielu komentatorów podkreśla, że wyniki banków są już znane a zyski zostały zdyskontowane. Zatem po ogłoszeniu wyników można oczekiwać raczej spadków. Trzeba było myśleć miesiąc temu a nie teraz. Pytanie jeśli obroty są bardzo małe to w porównaniu z obrotami z maja to ile musiałoby napłynąć pieniędzy do Polski, żeby zrobić kolejny szczyt i mocno przegać ceny akcji w stosunku do analizy fundamentalnej, skoro zyski z banków zostały już zrealizowane, jak i większości spółek. I kto się da na to nabrać. Kto kupi
akcje przy np. WIG20 3400 po to, aby później czekać rok na naturalne osiągnięcie indeksu, aby zrealizować godziwy zysk, gdy ma ponadto widmo ochłodzenia gospodarczego na karku? Chyba, że WSI się bawi a chłopcom trzeba rozdać państwowe pieniądze, żeby mieli na życiowy start. Wtedy może przypłynąć z parę miliardów Euro na krótki czas i może zrobią z 3500.