sewerer
/ 80.48.115.* / 2011-12-08 20:37
Wiecie już dlaczego mamy kryzys? W komunie opozycja chciała walczyć z tzw. kominami płacowymi. Czy chodziło im o to, by jeden zarabiał miliony, a 12% ludzi jakieś głodowe zasiłki? Więcej; PiS z Kaczyńskim wprowadzili nowe, łaskie stawki PIT. Jak myślicie ile zyskał bezrobotny, biedny Polak, a ile prezes spółki? Bezrobotny stracił, bo w budżecie zabrakło 8,2 miliarda złotych, między innymi na zasiłki, biedny (pracujący) zyskał 20 złotych, a prezesisko 200 tysięcy. Jak myślicie, gdzie prezes wydaje swe pieniądze? Ma gdzieś Polskę i wspieranie popytu. Kupuje drogie, zagraniczne auta, wczasy na Martynice, apartamenty w Costa del Sol, a resztę pieniędzy oddaje na negocjowany procent do banku, by ten mógł zaproponować biednemu kredyt lichwiarski. A co robi biedny? Napędza całymi swymi groszami popyt w kraju. Dlatego należy natychmiast zmniejszyć współczynnik Giniego (rozwarstwienia społecznego), by napędzać popyt i uniknąć kryzysu. To zrozumiała na przełomie wieków Brazylia. Ale kto dzisiaj mówi o jej metodach wyjścia z kryzysu? Brazylia jako jedyny kraj zmniejszyła rozwarstwienie społeczne, a Chiny są nim u siebie zaniepokojone. UE dociąga pasa Grecji (biednym) i udaje, że to skuteczna metoda. Bzdura! Unia nie wie, że połowę z zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy i tak by wróciło do skarbu państwa w postaci podatków. Nie wie też, że zmniejszony po oszczędnościach popyt będzie wiązał się ze zwolnieniami i płaceniem przez państwo zasiłków. Nie wie, że pracodawca zwalniając pracownika nie płaci do skarbu państwa pochodnych płacy (składek emerytalnej, rentowej, chorobowe, wypadkowe, fundusz pracy, fundusz gwarantowanych świadczeń pracowniczych itd. To wie każdy przedsiębiorca, ale UE - nie! Zwolniony z pracy nie dostaje też pełnego świadczenia, a więc dalej obniża popyt i pogrąża gospodarkę i tak kółko się zamyka. A pomyślcie co tracimy, jeśli prezes zarabia o połowę mniej? Budżet zyskuje, bo progresja podatkowa jest większa, prezes jeździ do Juraty i tam wydaje pieniądze, a apartament i mieszkanie kupuje w Zakopanem i Warszawie. Państwo stać na większe zasiłki, a tym samym popyt jest większy. Może wspierać małą przedsiębiorczość, tworzyć ulgi dla zatrudniających itp. Dlatego postępowanie UE ratującej Grecję jest chybione. Grecja padnie! Trzeba się onasisom dobrać do kieszeni przeciętemu, greckiemu Kazandzakisowi. W Polsce próżno usłyszeć to od Balcerowicza czy Rostkowskiego. Zaraz będą mówili, że ludzie bogaci nie będą tworzyć miejsc pracy, tak jakby burmistrzowie, wojewodowie, prezesi itp. namiętnie je tworzyli.