Kilka jaskółek końca hossy
Każda hossa ma swój koniec, niezależnie czy mowa jest o cenach akcji, mieszkań, ropy naftowej, tulipanów bądź kauczuku. Rynki finansowe mają za sobą 4 lata globalnej hossy o olbrzymiej dynamice nakręconej w bezprecedensowej skali przez epokę niskich stóp procentowych i wzrost apetytu na ryzyko. W kontekście ostatnich turbulencji rodzi się więc bardzo ważne pytanie: jak z bezkresnego gąszczu informacji wyłowić najbardziej wiarygodne sygnały świadczące o nadchodzącej lub trwającej zmianie trendu?
1. Mania fuzji i przejęć
Po 7 latach historia się powtarza. Od kilku kwartałów rynkowa atmosfera silnie podgrzewana jest przez zapowiedzi gigantycznych fuzji opiewających na dziesiątki miliardów dolarów. Po tłustych latach wzrostowego cyklu korporacje ociekają kapitałem, który chcą przeznaczyć na akwizycje bądź połączenia celem wzmocnienia swojej pozycji. Często te wykupy niedawnych rywali są potężnie lewarowane za sprawą emisji długu (z ang. leveraged buyouts, LBO), przy czym niemałą rolę odgrywają podmioty private equity.
2. Zapaść w nieruchomościach USA, awersja do ryzyka, carry trade i wzrost zmienności
Wydawałoby się, że są to niezwiązane ze sobą hasła, jednak nic bardziej mylnego. Wskutek globalizacji system naczyń połączonych zakorzenił się na tyle głęboko w dynamice rynków finansowych, że problemy w jednym, pozornie odizolowanym segmencie rynku są w stanie wywołać reakcję łańcuchową, chwiejąc całym systemem finansowym.
3. Wysyp ofert publicznych
Na początku sierpnia na warszawskim parkiecie zadebiutowała 42. spółka giełdowa w 2007 r., co jest wynikiem wyższym niż ten osiągnięty w całym ubiegłym roku. Sięgające 99 procent redukcje zapisów w ofertach publicznych wskazują, że kapitał dostępny jest niemal na wyciągnięcie ręki. Wyniki finansowe i perspektywy rozwoju emitentów akcji schodzą na plan dalszy, gdyż atmosferę podgrzewają łatwo dostępne w biurach maklerskich "lewary" (zapisy na
akcje za pożyczoną przez bank kwotę wielokrotnie przewyższającą wkład własny) oraz wyceny spółek często podkolorowane tak, aby z zapasem przebić cenę emisyjną.
4. Rozbudzony apetyt inwestorów
Gdyby otwarto okna w siedzibach instytucji finansowych oferujących jednostki TFI, tłum również waliłby doń oknami. Trwające około roku olbrzymie napływy gotówki do tych podmiotów wywindowały kursy wielu spółek do absurdalnych poziomów. Przez długi czas pożywką dla rodzącej się euforii były spoty reklamowe mamiące wizją zysków rzędu kilkuset procent. Niestety zysków już historycznych. Problem dostrzegły z opóźnieniem odpowiednie organy nadzoru, które ukróciły te marketingowe praktyki obliczone na zryw wywołany stadnymi instynktami. Mimo zniknięcia tychże reklam w czerwcu odnotowano rekordowy napływ środków i to głównie w najbardziej agresywne fundusze akcji.
Podsumowanie: co robić?
Nie ma nieomylnych, stuprocentowo pewnych sygnałów końca hossy czy bessy, pozwalających oddzielić ostrą linią rynek byka od rynku niedźwiedzia. Moim zamiarem było naświetlenie kilku, być może mniej znanych sygnałów, które można interpretować jako znaki czasu wyczulające na mogące zachodzić przełomowe rynkowe zmiany.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Kilka-jaskolek-konca-hossy-1623776.html